Tytuł: Cause most of us are heaving
through corrupted lungs.
Witam
wszystkich serdecznie. Niezmiernie miło mi pisać dla was ponownie. Dzisiaj
oceniam bloga Zochan. Cóż... wyzwanie. Kochana, wybacz, ale biorę się do
roboty.
Pierwsze wrażenie i szablon:
Gdy
wchodzę na Twojego bloga, zalewa mnie najbardziej kojący kolor świata.
Niebieski. Niewiele zabrakło, żebym poczuła się, jakbym spoglądała w usłane
migocącym pyłem, nocne niebo. Niestety, gwiazd na tym firmamencie jest raczej
niewiele. Trudno.
Tytuł
bloga - bardzo kreatywny, poetycki, a przede wszystkim - z przesłaniem i, niestety,
nie jest Twojego autorstwa. Szkoda. Piosenka zespołu Daughter pt.
"Youth" bardzo mi się spodobała. Żałuję, że nie zamieściłaś linku do
ścieżki dźwiękowej na swoim blogu.
Adres
schludny, ale ciut przydługi.
Według
mnie, grafika w nagłówku została zrobiona bez wyczucia. Jest zbyt chaotyczna:
mnóstwo zbędnych tekstur i rozmazany obrazek Sasuke z dzieckiem. Widać, że
autorka szablonu starała się rozjaśnić go, przysłonić i co tam jeszcze, żeby
wyglądał jak najlepiej, ale mam dobre oczy. Przyjrzyj się konturom postaci.
Widać tam pikselizację obrazka, który miał zbyt małą rozdzielczość i po
powiększeniu... widać efekt.
Ramki
i kolumny boczne są okej. Nie podoba mi się jedynie to kręcące się menu, ale to
prywatne odczucie.
Eh...
Jestem na Ciebie zła. Dobrze wiedziałaś, że zaczęłam już pisać Twoją ocenę i zmieniłaś szablon. Niestety na gorszy. Sama robisz fajne szablony, więc nie wiem
dlaczego zlecasz robotę komuś innemu. Cudza wizja zawsze różni się od własnej.
Nagłówek
skomponowany jest całkiem dobrze, jednak razi mnie jasna czcionka na ciemnym
tle. Podczas czytania dostaję oczopląsu i zaczynają boleć mnie oczy. Nie
sprzyja to zagłębianiu się w historię. Kolorystyka całości też raczej nie
pasuje do fabuły opowiadania i tematu, jaki sobie narzuciłaś.
Pierwsze wrażenie:
7/10 pkt
Szablon: 11/15 pkt
Treść/bohaterowie/pomysł na historię:
Ach...
najlepsza część. Oglądanie wnętrzności. Zochan pod narkozą. Ciśnienie w normie.
-
Siostro, poproszę skalpel!
Prolog:
Wnioskując
po cytacie: "When it
hurts so much that you can’t breathe; that’s when you know you’re still alive."
Twoje opowiadanie będzie zainspirowane serialem: "Grey's Anatomy".
Dla niewtajemniczonych: "Chirurdzy". Delikatnie zmodyfikowałaś ową
frazę, którą wypowiada Dr Isobel "Izzie" Stevens. - W oryginale brzmi
ona: "When it's hurts so much you
can't breath, that's how you survive." Generalnie znaczy to samo. Może
to przypadek, a może jednak nie, zważywszy na treść prologu.
Oczywiście,
jak każdy szanujący czytelników autor, nie podałaś źródła swojego natchnienia -
reasumując - skąd pochodzi ów myśl. Bardzo odważnie. Dopiero w odpowiedzi na
komentarze czytelników, łaskawie przyznałaś się do zbrodni.
Och,
widzę, że Twoja inspiracja sięga dużo głębiej niż się tego spodziewałam.
Doznałam deja vu: [KLIK!].
No normalnie stał się cud! Tylko sceneria inna, zmienione imiona postaci no i
nasza Sakura nie bardzo może coś powiedzieć. Po prostu dramat w trzech
aktach...
Błędy:
"Z
trudem otworzyłam oczy. Obraz był dość
rozmazany, udało mi się zauważyć kobietę w
granatowym stroju chirurgicznym, pochylającą się nade mną
i krzyczącą coś niezrozumiałego.
Po
chwili poczułam
jej
głowę na mojej klatce piersiowej. Płakała, ściskając mnie
coraz mocniej. Czułam na sobie jej mokrą od łez twarz, a nie było to przyjemne." <- Kolorkami wyróżniłam
powtórzenia. Brakuje mi spójnika przed "udało
mi się". Najpierw piszesz, że czuła głowę, a potem twarz. Trochę to
niepotrzebne. Raczej albo jedno, albo drugie.
"Puściła
mnie po kilkunastu sekundach. Poznałam ją, Ino Yamanaka - moja najlepsza przyjaciółka.
Przetarłam
oczy ręką, ciesząc się, że w końcu w miarę normalnie widzę." <-
Jak ja nie lubię zwrotów i wyrażeń typu "kilkanaście
sekund" są takie... formalne, matematycznie/fizycznie ścisłe. Nie
pasują tutaj. Żyjąc, raczej nie patrzymy cały czas w zegarek, odmierzając te
"cyk, cyk". Czy jak idziesz ulicą i widzisz, że ktoś np. drapie się
po nosie, to wyliczasz mu, ile sekund się drapał? No chyba, że masz
schizofrenię, albo nerwicę natręctw... ale nie popadajmy w skrajność. Drugie
zdanie też brzmi dziwnie. Zamiast tej całej, skomplikowanej konstrukcji
dałabym: "Rozpoznałam moją najlepszą
przyjaciółkę, Ino Yamanakę." Dalej: "przetarłam oczy ręką"
czyli oczywista oczywistość. Zdziwiłabym się, gdyby przetarła oczy nogą. Swoją
drogą, to by było coś.
"Przeraziłam
się, gdy zobaczyłam zestaw reanimacyjny i pielęgniarki, patrzące na mnie ze strachem, że zaraz coś mi się stanie, a raczej z moim sercem. Czyżby musieli mnie defibrylować? Przecież miałam operację na mózgu." <- Powtórzenia są
czerwone. A to wyrażenie na zielono, owszem jest poprawne, ale lepiej brzmi "operację mózgu". Nie komplikuj sobie
życia.
"Dziewczyna
zauważyła to i po
chwili sprawnie wyciągnęła ze mnie to
cholerstwo." <- To to rorototototo. "Po
chwili" jest zbędne.
"Po około pięciu minutach w sali pooperacyjnej nie było już nikogo, oprócz mojej przyjaciółki. Usiadła
na krześle obok mnie i złapała moją rękę. Przyjemne ciepło rozchodziło
się po całym moim ciele. Nigdy nie potrafiłam uszanować tego
cennego daru, jakim było życie." <-
No i znowu utwierdzasz mnie w przekonaniu, że Sakura ma w głowie zegarek.
Powtórzenia są kolorowe, natomiast tutaj: "rozchodziło",
powinnaś trzymać się jednego czasu i dać "rozeszło",
chociaż można by się spierać.
"(...)dla
mnie był
fakt, iż nie straciłam pamięci, ale mogli uszkodzić mój ośrodek mowy. Widziałam
już wiele takich osób i ich widok zawsze psuł mi humor
do końca dyżuru." <- Powtarza się "był"
- w odniesieniu do poprzedniego akapitu.
"Nazywam
się Sakura Haruno i choruję na IV stadium czerniaka
złośliwego z przerzutami do mózgu." <- Powiem tak. Nie jestem
ekspertem, jednakże nie jestem pewna, czy Sakura przy IV stadium raka może mieć
przerzuty do mózgu. Przerzuty czerniaka do mózgu to skrajny, najcięższy
przypadek przerzutów tego nowotworu. Czerniak ma V stadiów. W IV występują
nacieki nowotworu do warstwy siateczkowatej skóry, która jest pierwszą warstwą
tkanki podskórnej grubej, a co za tym idzie, znajduje się dosyć płytko, zaraz
pod naskórkiem. Popatrz tu: [KLIK].
Myślę, że gdyby czerniak Sakury był w V stadium, miałby on prawo do przerzutów
tak odległych, bo wtedy komórki rakowe naciekają już w warstwę podskórną. Nie
mam niestety pewności. Przydałoby sie zapytać kogoś mądrzejszego...
"Mam chłopaka, a przynajmniej był on przed moją operacją, która minimalnie
poprawiła moje szanse na dalsze, normalne życie. Ten skurwiel zwany rakiem
wyssał ze mnie całą radość, ducha walki i
energię. Cieszyłam się, że już po wszystkim i miałam
nadzieję, iż nie będzie żadnych skutków
ubocznych po tym, co zrobiła ze mną Yamanaka
na stole operacyjnym." <- Wybacz, zgubiłaś mnie (mówię o podkreślonym
zdaniu). Był jej chłopakiem przed operacją? Widziała go przed operacją? O co
kaman? Znów bawiłam się w kolorowanie powtórzonek. No i w ostatnim zdaniu
składowym widzę błąd stylistyczny. Powinno być: "co
Yamanaka zrobiła ze mną na stole operacyjnym".
"Minęło
kilkanaście minut, a nade mną pojawiła się masywna sylwetka. Chłopak o
czarnych włosach ilustrował mnie nerwowo.
Ucieszyłam się, widząc, że Sasuke nie stchórzył i został przy mnie." <- Tik-tak, tik-tak... A to
ciekawe. Powiedz mi, skoro tak zawzięcie ją rysował, to portret wyszedł
przyzwoity? Oczywiście, to raczej nie Mona Lisa, a końcu Sasuke nie jest da
Vinci, tylko Uchiha...
"-
Kocham cię, Sakura – powiedział. – Ale odchodzę – szepnął. Czy to miał być
jakiś żart?" <- Enter przed pytaniem.
"-
Kocham cię, Sakura – powiedział. – Ale odchodzę – szepnął. Czy to miał być jakiś żart?
-
Przeszedłem z tobą tak wiele, dziękuję ci – pogłaskał mnie po głowie, a wyraz
jego twarzy był bardzo spokojny."<-
Powtórzenie.
"-
Umarłaś w moich ramionach, umarłaś w moich pieprzonych ramionach. – O czym on
bredził? – I podpisałaś zgodę na to, żeby nie podtrzymywać cię przy życiu za
pomocą(...)" <- Okej. Zdanko: "O czym on bredził?" daj w
osobny akapit. Potraktuj to jak niewerbalną odpowiedź Sakury.
Rozdział 1:
Bardzo,
bardzo, ale to bardzo nie podoba mi się to, że przywłaszczasz sobie cudze
twory. Kolejny cytat i kolejna imitacja "Twojej" kreatywności. Nie
wiem, ktoś się na to nabrał? Skoro jest to refren piosenki Frozen Creek jakiegoś
zespołu Circa Survive, to czemu to zatajasz? To jakiś konkurs pt. kto pierwszy
odgadnie, skąd to wzięłaś? Wkurzyłaś mnie i to ostro.
W
prologu wkładasz w usta Sasuke takie oto słowa: "- Umarłaś w moich
ramionach, umarłaś w moich pieprzonych ramionach. – O czym on bredził? – I
podpisałaś zgodę na to, żeby nie podtrzymywać cię przy życiu za pomocą
maszyn(...)" Jednak w pierwszym rozdziale dowiaduję się, że operację
zaplanowano, a Sasuke nie operował naszej Sakury ("Zabieg odbył się w
godzinach popołudniowych. Podobno wszystko poszło dobrze i obudziłam się kilka
godzin po wszystkim."), więc... o co chodzi?
Jak
widać poniżej, skopiowałam niemal cały Twój rozdział. Kolorki są fajne, ale nie
w tym przypadku. Świadczą o małym zasobie słownictwa, a tym samym - kiepskiej
jakości stylu. Ubogo. Skąpe opisy, drętwe dialogi... i te nieszczęsne:
"wtedy", "mi", "mnie", "moje" oraz
zegarki w głowach Twoich postaci.
Błędy:
"Miałam
trudności z oddychaniem, a moje płuca domagały
się powietrza. Przyłożyłam ją do ust i starałam się uspokoić. Byłam w szoku. Często w mojej
pracy spotykałam osoby, które po niemiłym dla nich wydarzeniu, mdlały, lub
dusiły się. Zawsze do nich mówiłam: „Proszę usiąść i się uspokoić. Wziąć
głęboki wdech. Wszystko będzie dobrze”. Teraz sama byłam
przykładem takiej osoby i najwyraźniej wdech i wydech w niczym mi nie pomagał.
W głębi duszy wiedziałam, co się przed chwilą stało, ale nie byłam w stanie dopuścić do siebie tych myśli. Byłam przerażona. Słyszałam moje serce, które łomotało jak szalone." <-
Powtórzenia jak zwykle pokolorowałam. Natomiast podkreślona fraza, to błąd
stylistyczny. Powinno być: "zawsze mówiłam do
nich".
"Po kilku minutach
nieustannej walki z samą sobą, udało mi się uspokoić." <- I znów te
minuty...
"Łzy
napłynęły mi do oczu i bezwładnie spływały po
moich policzkach." <- Spójnikiem "i" w tym przypadku
sygnalizujesz zdanie wynikowe, a masz równoważne. Zmień "spływały" na "spłynęły",
albo przekształć to zdanie.
"Po około pięciu minutach zjawiła się pielęgniarka o
imieniu Yuna." <- To zaczyna być irytujące...
"Nie
dlatego, że myślałam, iż żyjąc samotnie będę
szczęśliwa. Przeciwnie, myślałam, że jeśli kogoś pokocham i nic z tego nie
wyjdzie, nie będę w stanie tego przeżyć. Łatwiej
jest być samemu." <- Intuicja podpowiada mi, że ten wywód
to też kopia słów postaci Dr Isobel, ale mogę się mylić... W każdym razie - powtórzenia.
"Sasuke… Jakim właściwie był człowiekiem? Jako nastolatek zachowywał się nieodpowiedzialnie,
był opryskliwy i chamski." <-
Powtórzenie.
"Przez prawie cały czas siedział sam przy barze i
pił drink za drinkiem." <- Słówko "przez"
jest zbędne. Wiesz jak się odmienia rzeczownik "drink" w
bierniku? Powinno być "drinka".
"Postanowiłam
więc, że podejdę do niego i zagadam, dowiem się czegoś
o nim." <- Powinno
być: "czegoś się o nim dowiem".
"Jednak
po dłuższej chwili udało nam się znaleźć wspólne tematy do rozmowy, a skończyły się one nocą (...)" <- Masz twardą
spację przed "nocą" i "do rozmowy" jest niepotrzebne. Wcześniej mówiłaś
już, że rozmawiają.
"Miałam wielu chłopaków, ale dopiero wtedy poczułam się kochana, piękna i doceniana. Sasuke
dzięki mnie stał się zupełnie inną osobą. Martwił się o mnie, rozmawiał, nawet
spotykał się z moimi przyjaciółmi. Przyznanie się do uczuć, jakimi mnie darzył
zajęło mu sporo czasu, jednak, gdy w końcu się odważył, poczułam niewyobrażalne szczęście i poczucie bezpieczeństwa."
<- Przed "Miałam wielu chłopaków" powinnaś dodać "przedtem". Po "jedynym" kropka i
nowe zdanie.
"Dlaczego
nie pomyślałam o tym, że ten mały, niegroźny wtedy dla mnie pieprzyk na plecach
może stanowić aż tak ogromne zagrożenie?" <- A teraz ja: "Dlaczego nie
pomyślałam o tym, że ten mały, wtedy niegroźny, pieprzyk na plecach, może
stanowić aż tak ogromne zagrożenie?" Nagminnie nadużywasz słów
"mnie", "moja", "mi".
"Powiedziałam o tym Naruto, który nie mógł
wytrzymać aż takiej presji i wygadał się wszystkim
przy najbliższej okazji. Zaczął na nich krzyczeć, ponieważ dowiedział się, że
nie mam zamiaru podjąć leczenia. Siedzieliśmy
akurat wtedy wspólnie z przyjaciółmi przy stole i jedliśmy kolację.
Zakrztusiłam się, kiedy usłyszałam gorzkie słowa, skierowane do mojej osoby. Podobno nie szanowałam życia, miałam wszystkich w nosie, byłam słaba i nie
chciałam walczyć z chorobą. Nie widziałam najmniejszego sensu „walczenia”,
ponieważ statystycznie miałam piętnaście
procent szans na przeżycie." <- Czerwone "się"
tylko tutaj przeszkadza. Powtórzenia są zielone i pomarańczowe. Pierwsze
podkreślone zdanie jest źle zbudowane. Proponuję: "Siedziałam
wtedy wspólnie z przyjaciółmi, jedząc kolację." Druga podkreślona
fraza niby jest poprawna, ale źle brzmi. Zamiast "do
mojej osoby" dałabym po prostu "do
mnie".
"Nie
chciałam również być podłączona do maszyn,
podtrzymujących życie. Nie widziało mi się bycie ciężarem
dla mojej rodziny, ukochanego i przyjaciół." <- Powtórzenie.
"Wtedy
Sasuke wstał od stołu i wyszedł z domu. Zdębiałam. Nie wiedziałam, co to miało
oznaczać. Bałam się, że to koniec, że nie wybaczy mi tej decyzji, którą
podjęłam bez jakiejkolwiek konsultacji z nim.
Ten jednak wrócił po dwudziestu minutach i wszystkich
wyprosił. Zrobił to w dość brutalny sposób, ale mimo wszystko
cieszyłam się, iż wrócił i nie zrezygnował ze mnie. Złapał mnie za
rękę i zaprowadził do naszej sypialni. Kazał usiąść, a sam wyciągnął z kieszeni
komórkę. Twierdził, że skoro tak zadecydowałam, musiałam powiadomić o
tym moich rodziców, którzy jeszcze wtedy nie mieli bladego pojęcia o mojej chorobie. Krzyczał i płakał jednocześnie. Pierwszy raz w
życiu widziałam go takiego. Powiedział, że nie przeżyje beze mnie,
błagał mnie
o to, żebym podjęła się leczenia. Abym chociaż
spróbowała, ponieważ może to wpłynąć dobrze na nasze wspólne życie. Mówił
to tak szczerze i od serca, coś we mnie pękło. Mimo wszystko nie poinformowałam
rodziców.
Zeszłam wtedy
na dół i zadzwoniłam do szpitala ze stacjonarnego telefonu. Odebrała moja znajoma, więc bardzo się ucieszyła, gdy
usłyszała mój głos. Sasuke stał za mną i
kiedy się obróciłam mocno mnie przytulił, tak jakby bał się, że robi to
ostatni raz.
-
Wszystko będzie dobrze. Przetrwamy to
– powiedział i pocałował mnie w czoło. Krótkie dwa zdania, a zmieniły podejście
do mojej przyszłości, która wtedy wydawała mi się marna. Po raz pierwszy
mogłam nazwać to, co było między nami miłością." <- Łoł... ale tęcza. Zdecydowałam, że przeznaczę czerwony
kolor twoim sekundom i minutom. Docenisz wtedy rozmiar tego błędu. Zamiast "musiałam" daj "muszę".
Podkreślone zdanie jest źle zbudowane. Całkiem zrezygnuj z "abym". Niewiele to się różni od
"żebym". Część po przecinku jest bezsensowna. To czy podejmie się
leczenia miało wpłynąć na jej życie, bo bez leczenia wykituje. To oczywiste. Tu
nie powinno być wahania ("może") i
pustego "dobrze". Przecinek lub
myślnik przed "miłością" w
ostatnim zdaniu.
"Następnego
dna udaliśmy się do naszego szpitala." <- Wybacz, ale nie mogę przestać się
śmiać.
"Dni mijały i mijały. Odwiedził mnie najlepszy zespół neurochirurgiczny, który w
najbliższym czasie miał zająć się wycięciem guza, znajdującego się w moim mózgu. Standardowo opowiedział mi o całym przebiegu operacji, mimo tego, że
znałam go bardzo dobrze. Kilka lat temu, jako zagubiona rezydentka chirurgii
bardzo interesowałam się neuro i nawet przeprowadziłam kilka drobnych zabiegów.
Okazało się jednak, że nie jest to moja pasja.
Zaplanowali
operację na następny miesiąc, ponieważ musieli mieć czas, aby odpowiednio się
do tego przygotować.
Uchiha
siedział przy mnie dzień i noc,
żartowaliśmy, śmialiśmy się. Zupełnie tak, jakby nic się nie działo. Byłam mu za to
cholernie wdzięczna, ponieważ cały czas przychodził ktoś w odwiedziny
i ględził jak to mu nie jest przykro i jak to mi
bardzo współczuje. Miałam dosyć ludzi, którzy starali się zrobić ze porcelanową lalkę, której nie można
nic powiedzieć ani dotknąć, bo zaraz się połamie." <- Pierwsze zdanie nic nie wnosi. Jest śmieszne
i niepoważne. W tym przypadku mogłabyś napisać, że minął
miesiąc... tydzień, albo dni mijały powoli cokolwiek, byle nie to. Powiem
Ci tak. Lubisz robić z igły widły. Wykładasz się na tym, że chcesz pisać
skomplikowane zdania z mnóstwem spójników i obsesyjnym podkreślaniem
przynależności różnych elementów świata przedstawionego do głównej postaci. Nie
ma akapitu, w którym nie natknęłabym się na "moje", "mi",
"mnie". Szczerze, nie wiem czemu to służy. Można tego uniknąć.
Rozumiem, że piszesz w narracji pierwszoosobowej i niekiedy nie sposób tego
ominąć, ale u Ciebie jest to nagminne. Spójrz na pierwsze podkreślone zdanie.
Rozumiem, że chciałaś zaakcentować emocje, ale nie w taki sposób. W drugiej
podkreślonej frazie brakuje tego nieszczęsnego "mnie".
"Pewnego
dnia ktoś powiadomił moich rodziców, zjawili
się oni w szpitalu
tuż przed przyjściem mojego chłopaka. Mama
płakała, a ojciec miał do mnie wyrzuty, dlatego że nie powiedziałam im o moim
pobycie w szpitalu. Zapytali się również o
to, dlaczego tam byłam. Ucieszyłam się, że nikt nie powiedział im o
raku. Wytłumaczyłam im, iż będę miała niegroźny zabieg usunięcia pieprzyka i
tak naprawdę nic mi nie jest. Przez godzinę zapewniałam ich
o moim świetnym stanie zdrowia i dobrym
samopoczuciu. Udało mi się ich spławić. "
<- Znów tęcza. Słowo "oni" jest zbędne. Wyrażenie "tam byłam" jest niepoprawne. Powinno
być: "się tam znalazłam"
"Moje
piękne, długie różowe włosy zaczęły wypadać." <- Wypadanie włosów jest efektem chemioterapii, a nie raka.
Wypadałoby wspomnieć o tym, że zaczęła leczenie chemią, bo póki co zaznaczyłaś
tylko, że czeka w szpitalu na operację.
"Moje piękne, długie różowe włosy zaczęły wypadać. Zaczęłam
krzyczeć, odłączyłam kroplówkę i chciałam wstać do łazienki." <-
Powtórzenie.
"Po kilku
minutach wróciła z golarką i wręczyła ją chłopakowi." <-
Grrr...
"Grupa lekarzy przyszła do mnie, aby setny raz poinformować o tym, iż zrobią wszystko,
co w ich mocy, aby operacja zakończyła się
sukcesem." <- A żaby na aby-aby...
"Zabieg
odbył się w godzinach popołudniowych. Podobno
wszystko poszło dobrze i obudziłam się kilka godzin
po wszystkim." <- Tym
razem to tylko powtórzenie.
"Z
zamyślenia wyrwał mnie piskliwy głos
przyjaciółki. Otworzyłam oczy i spojrzałam na jej długie blond włosy,
opadające swobodnie na jej piersi. Zabolało.
-
Sakura, do cholery, co się stało!? – Krzyknęła. – Przyszła do mnie pielęgniarka, mówiąc mi,
że jesteś w kiepskim stanie i prosisz o moje przyjście. Co jest? – Zapytała
spokojniejszym tonem głosu.
-
S-Sasuke – jęknęłam. – M- musisz go
znaleźć.
-
Jak to znaleźć? O czym ty mówisz dziewczyno? – Zaśmiała się. – Przecież był tu
całkiem niedawno, odwiedzał cię – oznajmiła zadowolona.
-
On odszedł – powiedziałam cicho.
-
Co mówisz? Sakura, mów głośniej, wiesz, że nie mam najlepszego słuchu –
oburzyła się blondynka.
-
On odszedł. Zostawił mnie – powiedziałam już nieco głośniej, łamiącym się głosem.
Najwyraźniej zszokowałam ją tą informacją, jej
wyraz twarzy mówił sam za siebie. No ale co, miałam ją
okłamać?
-
Zaraz, jak to odszedł? Może tylko ci się wydaje… - Zaczęła niepewnie. –
Co dokładnie ci powiedział?
-
Że boi się mnie dotknąć, że boi się przyszłości – spojrzała na mnie pytająco, z grymasem na twarzy.
-
O Boże, kochanie, tak mi przykro – usiadła na łóżku obok mnie. – Co mogę dla ciebie zrobić?
-
Pozwól mi go znaleźć – szepnęłam.
-
Nie, to niemożliwe, jesteś w złym stanie – powiedziała stanowczo.
-
W takim razie, kurwa, ty go znajdź – warknęłam. Spojrzała na mnie zdziwiona. –
Ale najpierw podaj mi telefon. – Wyjęła z mojej torby smartfona i wyszła z
sali.
–
Pójdę do waszego mieszkania, może jeszcze tam jest. Pogadam z nim! – krzyknęła na pożegnanie." <- Oczywiście
standardowo tęcza, ale oprócz niej... Podkreślone "krzyknęła"
powinno być z małej litery, podobnie podkreślone "zapytała"
oraz "zaczęła". Spójrz na ten dialog.
Jest drętwy. Wiesz dlaczego? Ponieważ po niemal każdej wypowiedzi dodajesz:
powiedziała, zapytała, krzyknęła. Można zrobić to lepiej. Bardziej skupić się
na mimice twarzy i emocjach towarzyszących rozmówcom.
Rozdział 2:
Tym
razem odpowiednia muzyka znalazła się pod cytatem. Niestety, nadal gryzie mnie,
że nie podałaś autora tych słów.
Kurcze,
ale ambaras. Spójrz:
"Ordynator
szpitala w Sunie napisał do mnie list z gratulacjami, a także pewną
propozycją." <- To jest kwestia Sasuke. I dalej: "Szanowna Pani Haruno," <- Skoro ordynator
pisze: "Szanowna Pani Haruno", to nie
ważne, z której strony popatrzę, nie napisał: "Szanowny Panie
Uchiha".
Ten
rozdział był nijaki - przeciętny. Siliłaś się na tragizm, ale szczerze mówiąc,
nie wyszedł. W odbiorze tych wszystkich emocji przeszkadza mi zbyt mała
opisowość. Piszesz trochę tak, jakbyś opowiadała tę historię zwierzęciu i
starała się mówić jak najprostszym językiem, okraiwując wszystko do niezbędnego
minimum.
Błędy:
Wybacz,
ale tym razem nie będę wypisywać każdego "mój", "mnie" itd.
Sama przejrzyj resztę swoich rozdziałów pod tym kątem.
"-
Zamierzasz milczeć? – Kontynuowałam swój monolog." <- "Kontynuowałam" z małej litery.
"Z
racji, że jestem osobą impulsywną i niecierpliwą chciałam dowiedzieć się jak
najwięcej." <- Przecinek przed "chciałam".
"-
Czy ty dasz mi, do cholery, coś powiedzieć? Po prostu się zamknij i słuchaj,
dobrze? - Tym razem to on zachował się niegrzecznie."
<- W tym miejscu czcionka spłatała Ci figla i czerwone zdanko jest większe
od reszty tekstu.
"Otóż,
pamiętasz, iż miały one służyć temu, aby nauczyć czegoś młodsze pokolenie,
stażystów chirurgii, mam rację?" <-
Sasuke zawsze ma rację, ale pomijając ten fakt, czerwona fraza jest tutaj
niepotrzebna i wytrąca mnie z rytmu.
"-
Tak – uniosłam brwi i spojrzałam na niego zaciekawiona." <- Kropka po "tak" i "uniosłam"
z dużej litery.
"-
Sakura nie zgodziła się na dzielenie się tymi nagraniami z
nikim, poza szpitalem. Postąpiła niewłaściwie, ponieważ była to
jedna z najbardziej ryzykownych operacji, jakie istnieją
i na pewno dobrze by było, gdyby większa liczba osób na świecie potrafiła
ją przeprowadzić." <- Powtórzenia są zielone. Szpital nie jest osobą. W
zdaniu drugim "istnieją" jakoś źle
brzmi. Operacja nie jest bytem, który może "istnieć",
jest czynnością, którą można wykonać, albo przeprowadzić.
"Słyszałam
o operacji, przez którą Pani niedawno przeszła."
<- Bez "przez".
"(...)
który wspomniał również o kamerach, zamieszczonych
podczas Pani zabiegu." <- Takie to ni z gruchy, ni z pietruchy. Powinno
być: "o kamerach zamieszczonych w sali
operacyjnej na czas zabiegu" albo "o
kamerach, które nagrały przebieg zabiegu"...
"Podobno jest przyjacielem i uważa, że te nagrania
bardzo przydadzą się naszym neurochirurgom, na pewno nie są tak dobrze przeszkolonym, jak dr Ino Yamanaka." <-
Zastanawiam się, czyim, do diaska, przyjacielem. No i podkreślona fraza. Nie do
końca mogę się domyślić, co chciałaś napisać. Może: "którzy
na pewno nie są tak dobrze przeszkoleni, jak...".
"Podobno
jest przyjacielem i uważa, że te nagrania bardzo przydadzą się naszym neurochirurgom, na pewno nie są tak dobrze
przeszkolonym, jak dr Ino Yamanaka. Chcielibyśmy, aby podzieliła się Pani z nami tymi nagraniami. Uważamy, że da nam to szansę na uratowanie większej liczby ludzi niż
do tej pory." <- Powtórzenia.
"Moi lekarze nie są odpowiednio wyszkoleni,
dlatego też proszę Panią o dostęp do historii Pani choroby i nagrań. Oczywiście
gwarantujemy bardzo duże wynagrodzenie w postaci
pieniężnej." <- Lejesz wodę. Powtarzasz się. To ordynator
szpitala, nie powinien tak sie wyrażać. Do tego "postać
pieniężna"... nie lepiej "forma"?
"Wierzymy,
że właśnie dzięki niej nasza medycyna się rozwija i będzie
coraz lepsza.: <- Ekhem... a może "staje"?
"Kiedy
byłyśmy jeszcze rezydentkami w jednym ze
szpitali w Otogakure dziewczyna uważała, że skończyłam medycynę przez to, że
spałam z jednym profesorem, co było oczywiście jedną wielką bzdurą." <- Przecinek przed "dziewczyna".
"Uśmiechnęłam
się na samo wyobrażenie jej
miny w tej chwili. Znała Sakurę z widzenia, więc pewnie było jej trochę przykro z jej powodu,
z drugiej strony jednak czułam(...)" <- Powtórzenia. Chodziło Ci chyba
o chwilę, gdy Temari dowiedziała się o sukcesie Ino, a nie o chwilę, gdy
Yamanaka czyta list.
"Przez
to rozmyślanie i wspominanie Temari, która nie wiem, jakim cudem zasłużyła
sobie na tytuł ordynatora, zupełnie zapomniałam, po
co tak naprawdę tam poszłam." <- Znów zostawiasz niedopowiedzenia. "Tam" znaczy, do domu Sasuke i Sakury, jeśli
się nie mylę.
"-
Jak już wcześniej wspomniałem, Sakura nie
zgodziła się na to i dobrze wiesz, że gdybym chociaż wspomniał
o czymś takim (...)" <- Powtórzenie.
"Uwierz
mi, nie zostawiłem jej, dlatego że tak mi się
podoba, czy dlatego, iż bałem się za ponieść
nią odpowiedzialność, ponieważ jest chora. Wręcz przeciwnie, jej choroba sprawiła, że sto razy bardziej przeżywam jej każdy dotyk, pocałunek." <- Powtórzenia. Twoje
"za" znalazło się chyba w złym
miejscu.
"-
Czy ty wiesz, w jakiej stawiasz mnie sytuacji? Mam okłamywać najlepszą
przyjaciółkę? – Podniosłam głos."<- "Podniosłam"
z małej litery. Pierwsze zdanie jest źle zbudowane.
"Odgarnęłam
włosy z twarzy, które bardzo mi przeszkadzały." <- Znów zdanie źle
zbudowane. Powinno być: "Odgarnęłam z twarzy
włosy, które bardzo mi przeszkadzały/wpadały do oczu."
"-
Prawda, nie mogę się narażać na ciekawość i pytania ze strony innych."
<- I kolejne. Przesuń "się" za "narażać".
"-
Sasuke, a co z tym podpisem Sakury?" <-
Słowo "tym" jest zbędne.
"Ino
długo nie wracała. Zastanawiałam się, czy ona tak długo rozmawiała z moim chłopakiem, czy może spotkała kogoś i się
zagadała (...)" <- Nie rozumiem, dlaczego wyróżniony czasownik masz w
czasie przeszłym. Jak dla mnie, powinno być: "rozmawia".
"(...)
więc ogromnie się ucieszyłam z jego obecności." <- Zły szyk. Powinno
być "więc ogromnie ucieszyłam się".
"(...)próbowałam
się podnieść do pozycji leżącej, jednak ten ręką wskazał mi, żebym leżała."
<- Znów zły szyk. Słówko "się"
powinno być za "podnieść".
"-
Uzumaki, do cholery ciężkiej! Ktoś woła o pomoc, nie rozumiesz? – Krzyknęłam na niego." <- "Krzyknęłam" z małej litery.
"(...)
więc może pomożesz mi wstać i wyjść z pokoju, a nie będziesz stał i patrzył się
na mnie jak ciele w
malowane wrota?" <- Powinno być: "jak
cielę na malowane wrota" i "cielę".
"Nie
minęła chwila i już znajdowaliśmy się przy starszej pani (...)" <- "Nie minęła chwila jak znaleźliśmy się".
"Popatrzyły
na mnie dziwnie, ale po chwili biegiem udały się do po
przewoźny zestaw reanimacyjny." <- O "do"
za dużo.
"-
Ładuj sto! – Nakazałam.", "- Odsunąć
się! – Krzyknęłam ponownie i przyłożyłam(...)",
" - Coś się stało, Sakura? Źle się czujesz? – Zapytał,
widząc mój wyraz twarzy." " - Naruto, czy mógłbyś wyjść na chwilę? – Zapytałam zawstydzona." <- "Nakazałam", "krzyknęłam",
"zapytał", "zapytałam" z małej litery. Polecam Ci
stronkę [KLIK]
szczególnie przyjrzyj się podpunktowi piątemu. Ten błąd powtarza Ci się w tym
fragmencie. Przejrzyj go do końca pod tym kątem.
"No
tak, zapomniałam, że on nigdy nie widział takich
akcji, chociaż dla mnie było to
codziennością. Pomógł mi wstać, przytulił mnie
mocno i wziął mnie na ręce.
-
Byłaś dzisiaj bohaterem… – szepnął mi do
ucha." <- Powtórzenia. Podkreślony fragment jest dziwnie sformułowany.
Z tego, co wiem "akcja", to rodzaj żeński, a nie nijaki.
Rozdział 3:
Czyżby
kolejny nieopisany cytat, czy Twój twór?
"Przyciągnąłem
go do siebie i ukryłem w nim głowę." <- A w mojej głowie rodzi się
obraz jak to Sasuke uwija sobie turban z kitla lekarskiego Sakury.
Chyba
juz wiem na czym polega problem Twojego opowiadania, oprócz tych, które
wymieniłam wcześniej. Uważam, że za bardzo skupiasz się na bzdurnych
szczegółach, które, owszem, zapełniają kartkę, ale nic nie wnoszą. Spójrz:
"Włożyłam na siebie polar, który wisiał przy wejściu na wieszaku(...)"
Czasami takie wstawki są ważne, żeby nie zgubić logiki, ale ty robisz tego za
dużo. Przez to stopujesz akcję i opowiadanie traci na płynności. Strasznie ciężko
mi się to czyta. Pomijam fakt, że staram się wyłapywać błędy, ale po prostu
idzie mi jak po gruzie. Nie mogę wczuć sie w całą sytuację, pomimo tego, że
próbuję.
"Zeszłam
schodami i oddałam kartę pacjenta w ręce młodej
stażystki.
-
Zajmij się tym. – wcisnęłam jej to w ręce."
<- Eh... i znów starasz się nadrobić
długością tekstu. Po co dwa razy wspominać o tym samym? Ot, zapychacz
przestrzeni.
"Prychnąłem
cicho i odłożyłem czasopismo na miejsce, gdzie wcześniej leżało." <- I kolejny pochłaniacz
miejsca. Wystarczy, że odłożył na miejsce. Wychodzi masło maślane. Jakbyś
mówiła, że cofnął się do tyłu.
Błędy:
"Otwierając
drzwiczki jakieś ubranie spadło z wieszaka." <- Rajciu... ale mam
radochę z tego zdania.
"Zawsze
powtarzałem, że mamy za dużo ubrań jak na dwie
osoby, mieszkające w tym domu.. Podniosłem owe ubranie(...)"
<- Powtórzenie.
"(...)
tak samo jak w tym momencie. Tyle, że w tamtym momencie całą moją złość(...) <- I w tym i w
tamtym i w takowym też.
"Kiedy
ponownie otworzyłem oczy, rozejrzałem się po okolicy przez okienko." <- Zdrobnienie w kontekście całej
sytuacji jest śmieszne, wprowadza do sytuacji komizm, którego chyba nie miałaś
zamiaru uzyskać.
"Zauważyłem
dwójkę osób, około trzydzieści lat." <-
Powinno być: "w wieku około trzydziestu
lat".
"-
Tylko mi się teraz nie załamuj… - powiedział ostrzegająco."
<- Z tego zdania też się uśmiałam.
"Nie
mogłam o niczym myśleć, bo od razu przypominałam sobie, co stało się całkiem niedawno." <- Ten fragment też brzmi
dziwnie w kontekście wypływającym z reszty zdania.
"Ino
przyszła.. oczywiście ze złymi wieściami." <- Jedna kropka chyba Ci
uciekła.
"Tymczasem nie mogłam
sama nawet przejść się po głupim korytarzu czy odwiedzić koleżankę, która
leżała dwie sale dalej. Nie mogłam już
wytrzymać." <- Masz tu powtórzenie, no i słowo: "sama" jest w złym miejscu i psuje szyk zdania. Przesuń
je przed "nie mogłam".
"Gdyby
ktoś je usłyszał pewnie by pomyślał, że coś mi się stało i cały plan poszedłby…"
<- Przecinek po "usłyszał" i
przestaw "by" za "pomyślał".
"Znalazłam
gdzieś w pościeli telefon i schowałam go do kieszeni moich ulubionych spodni od
piżamy, to tak na wypadek gdyby coś mi się stało." <- Zrobiłabym z tego
dwa zdania. Daj kropkę po "piżamy",
wyrzuć "to tak" i zrób "na" z dużej litery.
"Przez
chwilę pomyślałam, że to zbyt duży wysiłek jak
na osobę w moim stanie, ale po chwili wyrzuciłam
te myśli z głowy." <- Powtórzenie.
"Zauważając
kilka znajomych sylwetek, pośpiesznie założyłam kaptur
na głowę i odwróciłam się w drugą stronę, podziwiając
„krajobrazy”." <- Powinno być: "na
głowę kaptur".
"Szłam
właśnie sprawdzić stan pacjenta, któremu przedwczoraj wycięłam
tętniaka mózgu." <- Tętniaków się nie wycina, tylko zamyka,
przeprowadzając zabieg zwany embolizacją. Tętniak nie jest guzem, a
poszerzeniem się światła naczynia spowodowanym zbyt wysokim ciśnieniem krwi w
danym rejonie i osłabieniem ścian naczyń krwionośnych. Tętnica w wybranym
miejscu odkształca sie, co grozi przerwaniem naczynia i śmiercią. Moja krewna
miała embolizację ;)
"-
Mhm. – odpowiedziałam krótko
i podeszłam bliżej. Delikatnie rozszerzyłam jego powiekę i zaświeciłam latarką."
<- A po co Ci tam ta kropka? A kysz! No i to bardziej było mruknięcie, niż
odpowiedź.
"(...)
kobieta objęła mnie mocno swoimi ramionami i siorbnęła
nosem." <- Wybacz, ale chyba nie da się
siorbnąć nosem, bo "siorbanie" odnosi się to do głośnego picia. Można
"pociągnąć nosem".
"Proszę
o siebie dbać. – uśmiechnęłam się przelotnie i
odeszłam." <- Daj "uśmiechnęłam"
z dużej litery.
"Rozłączyłam
się, wstałam od stolika i poderwałam się do biegu, nie zważając na to, że na
dworze było minus kilka stopni, a ja byłam w cienkim
fartuchu." <- To trochę niefortunne sformułowanie. Jakbyś
mówiła, że jest TYLKO w cienkim fartuchu. Można się domyślić, o co chodzi.
Oczywiście, nie zaprzeczę, ale lepiej, jakbyś napisała, że nie miała na sobie
płaszcza, czy jakiegoś cieplejszego ubrania.
"-
Jestem już w Sunie. – powiedziałem, bez
jakiegokolwiek przywitania." <- Bez kropki!
"
Spotkaj się ze mną i z Gaarą w naszym domu, pamiętasz gdzie to jest, prawda? –
zapytała." <- Rozdziel to. Daj kropkę po "domu"
i daj nowe zdanie od "pamiętasz".
"-
Będę za pół godziny. – odpowiedziałam
chłodno i rozłączyłem się." <- A to ciekawe. Wydawało mi się, że
piszesz z perspektywy Sasuke. I wykasuj tę kropkę!
"Teraz
modliłam się za jej zdrowie, nie przeżyłabym jej
śmierci." <- Zamieniłabym "za"
na "o" ze względu na wcześniejsze
zdanie (też jest tam "za") No i znów
rozłożyłabym to zdanie na dwa pojedyncze. To wprowadzi więcej dynamiki.
"-
Zaraz po telefonie do ciebie.. – podrapał się
nerwowo po głowie." <- Nie wiem, co chciałaś zrobić z tymi kropkami.
Miały być trzy, czy jedna?. "Podrapał"
na pewno z dużej litery.
"-
Chciałem przyjść ją odwiedzić.. no i odwiedziłem ją.."
<- No i znów to samo z tymi kropkami. Wyróżniona część jest trochę nie
składna, ale rozumiem, że Kiba był w szoku.
"Niby
byliśmy niedaleko szpitala, ale życie
różowowłosej było na włosku." <- Hmm...
a ja sądziłam, że zazwyczaj coś wisi na włosku,
ale może się nie znam.
"-
Wpuścić mojego gościa. – warknął, a oni szybko
umożliwili mi przejście.
-
Przepraszam cię za nich, Sasuke. – odpowiedział
lekko poirytowany." <- A po co te kropki. A kysz!
"Zapraszam
cię do mojego gabinetu. – wskazał ręką na drzwi
obok i weszliśmy do środka." <- Czerwone z dużej litery.
"-
Hej! – uradowana podbiegła do mnie i mocno mnie objęła. Niechętnie
odwzajemniłem jej gest i usiadłem obok niej." <- A to ciekawe. Skoro do
niego podbiegła i uściskała, to jak on mógł obok niej usiąść?
"-
Poproszę gosposię, żeby zrobiła kawy. –
odpowiedział automatycznie i wyszedł.
-
Tu jest cała dokumentacja choroby Sakury i płyty z nagraniami. – wskazałem na teczkę, którą trzymałem w
dłoni." <- I znów. Kropki mają zniknąć.
"-
Ile wstępnie.. – zacząłem, ale blondynka nie
pozwoliła mi skończyć.", " - Myślę, że maksymalnie tydzień. Muszą
wszystko dokładnie obejrzeć i przedyskutować dalsze działania, a rada szpitala
w całości zbiera się bardzo rzadko, więc wiesz.. – westchnęła.
-
Dobrze.. – odpowiedziałem. – Tylko tyle chciałem wiedzieć.", "- Nic
nie obiecuję.. – szepnąłem." <- Cholera no. Pisanie takich
"dwukropków" to zbrodnia. Błąd. A ty robisz to z premedytacją.
"Tylko
tyle chciałem wiedzieć. – pośpiesznie wstałem z
nagłym zamiarem wyjścia." <- Czerwonek z dużej litery.
"-
Jestem naprawdę zmęczony, pogadamy innym razem. – uśmiechnąłem
się lekko." <- Czerwonek z dużej litery. I zrobiłabym dwa zdania
zamiast jednego w jego wypowiedzi.
"-
Jutro organizujemy domówkę w sali, gdzie zazwyczaj Gaara robi bankiety. Tak
sobie pomyślałam… powinieneś przyjść, oderwać
się chociaż na chwilę od tych wszystkich problemów.
– powiedziała, wyczułem w jej głosie nutkę współczucia.."
<- Teraz tak: "powinieneś" z dużej
litery, usuń zieloną kropkę, zrób drugie zdanie w pomarańczowym miejscu i
wyrzuć ten "dwukropek".
"-
Mam jednak nadzieję, że się zjawisz. Budynek obok. – mrugnęła
do mnie. Nie odezwałem się więcej i wyszedłem z pomieszczenia. Znowu minąłem dwóch ochroniarzy, którzy ciągle
dziwnie się na mnie patrzyli. Minąłem
ich bez słowa i skierowałem się z powrotem w stronę hotelu. <- Zrób "mrugnęła" z dużej. Wstaw enter przed: "Nie
odezwałem". Spójrz na podkreślone frazy. Pomijając, że jest tam
powtórzenie... znów mówisz, że masło jest maślane. Niepotrzebnie.
"Kiedy
dotarłem na miejsce wziąłem długą, gorącą kąpiel i włączyłem telewizor."
<- Dodaj przecinek przed "wziąłem".
"Nie
możesz umrzeć Sakura.. – pomyślałam i złożyłam
ręce w geście modlitwy." <- Usuń te przeklęte kropki.
Ostatni
akapit powinnaś opisać wstawką [Sakura], jak robiłaś to wcześniej przy zmianie
postaci.
W
tym rozdziale bardzo często powtarza Ci się czasownik "mieć".
Przejrzyj rozdział pod tym kątem. Po tym rozdziale utwierdziłam sie w
przekonaniu, że musisz popracować nad interpunkcją w dialogach.
Rozdział 4:
Nom,
nom. Widzę fragment z piosenki Bastille. Swoją drogą, słuchasz dobrej muzyki.
Sytuacja
z pokojówką, która wpada na Sasuke mocno naciągana. Ot... kolejny zapychacz,
który nic nie wniósł.
"-
Ooo, czyżby Naruciak w końcu się za ciebie wziął? – Mruknęła prawdopodobnie
Kira, nie miałem pamięci do imion," <- Kurcze, wyczuwam zdradę.
Wcześniej pisałaś, że Hinata jest z Naruto w ciąży, ale co tam... Jeśli mnie
pamięć nie myli, to Naruto wciąż jest w Konoha, a nie w Sunie. Jakiś
teleport? A i przyplątał Ci się przecinek na końcu.
Błędy:
"Postanowiłem
się zjawić, ale nie na długo." <- Z kontekstu wnioskuję, co chciałaś
powiedzieć, jednak niedopowiedzenie buduje tutaj pewną nieścisłość. Powinnaś
wyraźnie napisać, że nie zamierzał zostawać długo, albo coś w ten deseń.
"(...)
jakaś niezdarna pokojówka na mnie wpadła i przewróciła i wylała na podłogę
płyn do mycia podłóg." <- No nie. Powinno być: "wpadła na
mnie", a co do spójnika "i"... wiesz co robić.
"(...)
- Zapytał radośnie, a ja miałem wrażenie, że
gdzieś już słyszałem ten głos." <- Kochana, "zapytał"
z małej litery.
"-
Może coś do picia? – Spytał, a ja podniosłem
wzrok. Cholera!" <- I znowu. Powinna być mała litera.
"–
Nie patrz się tam. – dodał po chwili, widząc
moje zaciekawienie owym szefem." <- A idź mi z tą kropką.
"(...)
Nie wiem, możliwe, że przyjdę.. – odpowiedziałem
zamyślony, chociaż wiedziałem, że i tak się
zjawię.<- Zabieraj te kropki. Zwrot: "i
tak" psuje to zdanie.
"(...)
To ja zmykam. – mrugnął do mnie porozumiewawczo
i odszedł." <- Czerwonek z dużej litery.
"-
Ona walczy! – Krzyczałam, zdenerwowana ich
rezygnacją z ratowania pacjentki. – Walczy, do cholery, zróbcie coś! – moje gardło rozdzierał okropny ból, myślałam, że
stracę głos." <- Oj Zochanku, "krzyczałam"
z małej litery, a "moje" z dużej.
"-
Nie przeszkadzam? – Spytał lekko zawstydzony,
ale też zmartwiony." <- Jej. Przejrzyj sobie sama te dialogi. Cały czas
powtarzasz te same błędy.
"Boże,
gdyby on wtedy nie znalazł Sakury, nie chciałam nawet myśleć, co mogłoby się
stać." <- Z drugiego przecinka zrób trzy kropki i "nie chciałam" z dużej litery.
"-
Nie wiem, jaki ci dziękować.. – zaczęłam
zarumieniona." <- Wkradła Ci się literówka.
"Każdy
zrobiłby tak samo, jak ja. – Powiedział
skromnie.", "- Kamień z serca – odetchnął Kiba. – Mam nadzieję, że
niedługo się obudzi. – Powiedział radośnie,
lekko się uśmiechając.
-
Byłoby dobrze. – pokiwałam głową." <-
Ekhem... dalej też jest tego trochę.
"Skierowałem
się na prawo, tak, jak zalecał gospodarz i wcale tego nie pożałowałem. W
wielkim pomieszczeniu znajdowały się dwa stoły.
Na jednym stole znajdowały się butelki z
przeróżnymi trunkami, natomiast na drugim przekąski." <- Powtórzenie.
Może
się wydawać, że było mniej błędów, ale nie. Z premedytacją nie wypisywałam
wszystkich interpunktów w dialogach. Sama powinnaś je znaleźć, żeby to miało
jakikolwiek skutek. No i nie zapominaj o "mi", "mnie",
"moje" i takich tam. Wciąż jest ich trochę.
Rozdział 5:
Co
powiem o tym rozdziale? Szału nie było, ale przywykłam.
Błędy:
"Kilka
minut później znajdowałem się już w pomieszczeniu szpitala i rozglądałem się za recepcją." <- Skasuj czerwone "się".
"Starszy
mężczyzna o siwych już włosach, który przez cały czas stał, postanowił zająć głos." <- Znów mnie rozbawiłaś.
Próbowałaś kiedyś "zająć" głos?
"-
Nie zapominaj, że ta operacja ten zabieg odbył
się na mojej dziewczynie." <- Kolejny zapychacz, albo zwykły błąd.
Znów
może Ci się wydać, że nie widać tu błędów, ale tak jak poprzednio, nie
wypisałam tych powielających się. Dialogi masz do przejrzenia. Podobnie jak
całość pod kątem powtórzeń.
Rozdział 6:
Hmm...
wydaje mi się, że widzę poważną dziurę. W poprzednim rozdziale napisałaś o tym,
jak Sakura się wybudza i pielęgniarka mówi jej, że jej operacja miała miejsce
już jakiś czas temu i obudziła się, bo miała inny wypadek. Z tego jasno można
wywnioskować, że dostała amnezji. Wydawało mi się, że Sakura, to raczej
inteligentna postać. A teraz opisujesz reakcję Sakury po tym, jak dowiaduje się
od lekarza, że ma zanik pamięci i ta emocjonalność jest nieadekwatna, do
informacji, które już posiada i tego, co pisałaś wcześniej.
Ach
i przerzuciłaś się w tym rozdziale na czas teraźniejszy. Wcześniej trzymałaś
się przeszłego i pisałaś wszystko z odległej perspektywy czasowej, jak jakieś
wspomnienie.
"Deidara,
Sasori, Hidan, Kakuzo, Zetsu i Kisame. Chyba wszystkich spamiętałem."
<- Nie podoba mi się, że wprowadzasz tyle papierowych postaci. Nawet nie
wspominasz o ich cechach charakterystycznych. Nie próbujesz skłonić czytelnika,
żeby się na chwilę zatrzymał i coś tam o nich zakodował. Już wcześniej zrobiłaś
to samo wpisując w dwóch linijkach nicki swoich koleżanek/czytelniczek.
Rozumiem, że to miłe i w ogóle, ale jednak puste i bez znaczenia dla fabuły
opowiadania.
Uch...
no i zdecydowałaś się na użycie ulicznego slangu. Wiesz, że tego nie pochwalam.
Od początku sypałaś makaronizmami, ale teraz trochę przesadziłaś. Wyrażenie
typu: "byłem nawalony w trzy dupy" kłóci się z zasadą decorum -
stosowności przedstawianej treści do języka.
"Nie
wiedziałem, jakim cudem udało nam się wyjść cało z tego wszystkiego, byliśmy
ogromnymi szczęściarzami." <- Szczerze mówiąc, ja też nie wiem, jakim
cudem wyszli z tego cało. Samochód Uchihy jechał zapewne ze znaczną prędkością,
skoro przyspieszył. No i ciężarówka też nie jechała 5 km/h, więc impet
uderzenia przy zderzeniu czołowym musiał być spory. Na tyle spory, by wgnieść
przód samochodu w bagażnik. No chyba że Sasuke fartownie skręcił i wjechał w
rów, albo drzewo...
Błędy:
"Może
to dlatego, iż podobnym wzrokiem, jakim mnie obdarzał,
obdarzałam zawsze wszystkich swoich pacjentów?" <- Może to
celowy zabieg, a może nie. W każdym razie, bezpieczniej znaleźć synonim.
"-
Przepraszam za spóźnienie, ale autobus się spóźnił. – oddychałem ciężko, starając się wyregulować mój
przyśpieszony oddech." <- Skasuj to
niebieskie cholerstwo i spójrz na te powtórzenia. Całkiem ekstrawaganckie swoją
drogą.
"Dziwnie
się czułem w ich towarzystwie, cały czas męczyło mnie
sumienie." <- Chyba: "dręczyły
mnie wyrzuty sumienia", "dawało o
sobie znać moje sumienie", etc.
I
znów uprzedzam, że nie wypisywałam wszystkiego. Przejrzyj dialogi pod kątem
interpunkcji i cały tekst, mając na względzie powtórzenia.
Postanowiłam,
że zamieszczę tutaj również ocenę całej Twojej fabuły i bohaterów, więc... Na
oko wyceniam całokształt Twojej pracy na szkolne dwa. Nie wiem, jak to wyjdzie
punktowo... Zaraz powiem Ci dlaczego.
Zacznę
od tego, że całe opowiadanie oparłaś na pomyśle, który nie jest Twojego
autorstwa. Żywcem wyjęłaś go z serialu i postanowiłaś zamiast oryginalnych
postaci wstawić bohaterów z "Naruto". Nie widzę tu kreatywności ani
nawet sensu. Równie dobrze mogłabym obejrzeć serial i wyszłabym na to samo, a
może nawet bawiłabym się lepiej (mam na względzie jakość). Twoi bohaterowie też
kuleją. Jakoś ich tam wykreowałaś, ale są mało wyraziści. Pewnie, gdybym
przeczytała więcej rozdziałów byłoby lepiej, ale nie mogę tego obiektywnie
stwierdzić. Nie pochwalam też wprowadzenia pustych, papierowych postaci, o
których nawet nie zamierzasz za bardzo wspominać i do niczego nie są Ci
potrzebne. Popełniasz ten sam błąd kreując sytuacje, które niczego nie wnoszą
(jak ta z pokojówką). Skupiasz się na mało istotnych elementach, umniejszając
znaczenie tych ważniejszych z punktu widzenia fabuły i przez to opowiadanie
staje się najzwyczajniej nudne. Czytając, odniosłam wrażenie, że pisałaś tylko
po to, żeby jak najszybciej zapełnić stronę w Wordzie i wstawić na blogspota.
Nawet nie bardzo się zastanawiałaś nad dalszym ciągiem, ale pisałaś, bo
czytelnicy ponaglali. Twoje opowiadanie straciło przez to na jakości. Niektóre
zdania budowałaś tak, jakbyś rozmyśliła się w połowie albo zgubiła.
Styl
- przeciętny. Nic ponadto. Czasami fragmenty są bardzo nieskładne, a nawet
zawierają błędy stylistycznie, czy gramatycznie. Nie wskazałam Ci wszystkich
takich zdań ze względu na to, że niby są poprawne, mimo że ich wydźwięk kuleje.
Duża ilość powtórzeń świadczy o ubogim zasobie słownictwa.
Opisy
bardzo szczątkowe i oszczędne. Wręcz po dziecięcemu proste i mało plastyczne.
Jakby zależało Ci, żeby jak najszybciej przedstawić wszystkie sytuacje i
zaoszczędzić czas. Niemalże silisz się na prostotę, jakbyś miała czytelników za
ludzi, którzy są niespełna rozumu.
Mówiłam już co myślę o Twoich dialogach. Momentami są drętwe i bardzo schematyczne, ale
przynajmniej rozmowy zawsze do czegoś prowadzą i popychają fabułę do przodu.
Akcja
półpłynna. Za bardzo stopujesz, jak już mówiłam. Braki zalepiasz dużą ilością
"dramatycznych" sytuacji, jednak nie do końca potrafisz wyeksponować
wszystkie emocje ze względu na kulawe opisy.
W
jednym zdaniu... Wszystko tutaj klekocze i trzeszczy, jakby zaraz miało się
rozpaść, ale ty uparcie starasz się to wszystko trzymać w kupie za pomocą
taśmy.
Za
treść odejmuję: 2 pkt za powtórzenia, 2 pkt za błędy stylistyczne, 1pkt za
interpunkcję w dialogach, 1 pkt za nieopisane cytaty, 7 pkt za błędy logiczne,
4 pkt za opisy, 2 pkt za dialogi, 1 pkt za slang w ostatnim rozdziale i
makaronizmy, 1 pkt za zmianę czasu w ostatnim rozdziale.
Treść: 9/30pkt
Bohaterowie:6/15 pkt
Pomysł na historię:
0/16 pkt
Dodatki:
Klasyczny
bonusik.
Dodatki: 1/1 pkt
Linki:
Całkiem
ładnie uporządkowane i opisane. Trochę brakuje mi ułożenia alfabetycznego.
Linki: 4/5 pkt
Coś o autorce:
Również
polecam dietę "Od jutra". Opis w porządku. zauważyłam jedno
powtórzenie słowa "po prostu".
Coś o autorce: 4/5
pkt
Zainteresowanie komentującymi:
Prowadzisz
żywy dialog ze swoimi czytelnikami.
Zainteresowanie
komentującymi:3/3 pkt
Uzyskałaś
45 punktów, co daje Ci stopień Genin.
Gratuluję i pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz