Tytuł:
Karuzela rozkręciła się, a teraz jest już za późno, żeby wysiąść
Witam wszystkich serdecznie, a w
szczególności Sheeiren Imai, której bloga mam dzisiaj zaszczyt oceniać.
Słyszałam o tobie niebanalne opinie, więc czas się przekonać, czy są prawdziwe.
Szczerze, jestem bardzo ciekawa Twojej osobowości i tego opowiadania. W każdym
razie… dezynfekuję ręce, nakładam maseczkę, lateksowe rękawiczki i skalpel w
ruch.
Pokaż kotku, co masz w środku.
Pierwsze
wrażenie i szablon:
Patrzę w okienko przeglądarki,
wyświetlające mi Twoją stronę i dumam. Coś mi nie pasuje w tym tytule. Jest za
długi i taki sztucznie przerysowany… trochę nie komponuje się z prostotą
wystroju bloga i, to moje subiektywne odczucia, ale nie podoba mi się. Chodziło
Ci zapewne o uchwycenie tego, że jednym nieprzemyślanym ruchem możemy
spowodować ciąg zdarzeń prowadzących do katastrofy. Takie od śnieżki do lawiny.
Może nie pasuje mi to, że gdy kręcimy się na karuzeli to w końcu możemy ją
zatrzymać, kiedy chcemy, chyba że chodzi o taką w wesołym miasteczku. Eh…
dobra, daruj mi moje spaczone poczucie rytmiki i estetyki, pewnie to ze mną
jest coś nie tak (a zdecydowanie nie jestem normalna).
Adres bloga schludny, oddzielony
myślnikami. Już nie będę się czepiać tej karuzeli. Jednakże… jak ja nie lubię
tych odtwarzaczy… Jeśli już jesteś na niego uparta, to niech czytelnik sam
wciska „play”. W tym gadżecie jest możliwość ustawienia takiej opcji. Wierz mi,
próbowałam.
Brakuje mi zakładki dla spamu,
ludzie zaśmiecają Ci nim całego bloga. Wchodzę w zakładki i z naiwną wiarą, że
ktoś skomentował Twój opis, zjeżdżam w dół, a tam… spam. No nic. Dodawaj proszę
rozdziały, które masz na stronie głównej, do spisu treści, bo gdy po nim
wędruję, nie widzę najnowszego i o mały włos pominęłabym przy ocenie okrążenie
IX. Przydałoby Ci się też przesunąć karty na środek (to tylko trochę zabawy z
kodami), bo są przekrzywione.
Odnośnie szablonu… nie wiem czy to
rozdzielczość mojego ekranu, czy co, ale treść posta ucięła głowę Sakury i
widzę sam biust, nóżki i podwiązkę… Całość raczej prosta. Podobają mi się te
wysuwające się kolumny - cacuszko. Chciałabym nauczyć się takie robić. Masz
oryginalnie zatytułowane zakładki, za co ogromny plus, chociaż nie wiem, czy
zakładka „Historia” jest Ci potrzebna. No i zostałam „Pracownikiem”. Łka w
chusteczkę i wyciera głośno nos. To bardziej wolontariat milordzie, mnie
tu nie płacą.
Do zakładki „Lista pasażerów” i
„Pracownicy” przyczepię się później.
Za pierwsze wrażenie odejmę Ci 4
punkty: 1 punkt za tytuł, 1 za odtwarzacz, 1 za brak zakładki ze spamem, 1 za
asymetrię kart.
Za szablon odejmę Ci 3 punkty za
uciętą głowę, bardzo źle to wygląda. (Teraz już widzę, że to wina
rozdzielczości. Tak, czy siak... powinnaś napisać do jakiej
rozdzielczości/przeglądarki ustawiony jest szablon.)
Pierwsze wrażenie: 6/10 pkt
Szablon: 12/15 pkt
Treść:
Param, param, a teraz… (dłubie,
dłubie)… Mam! Serce!
Rozdział 1:
Om… widzę, że Twój wstęp do
rozdziału stanowi fragment czyjegoś bloga. Oryginalnie, że tak powiem. Ale niech
no zagłębię się w historię. Dopiero się rozkręcam.
A kto nie miał do czynienia z
„przemiłą obsługą klienta”? Dzwonią do mnie ostatnio codziennie, ale akurat
wtedy, kiedy jestem na zajęciach, więc nie odbieram (śmieje się mrocznie).
Sekretarka w stroju kota, której
pracodawca każe się przebierać… dusi się ze śmiechu. Madara to erotoman…
łapie się za brzuch i spada z krzesła. Mało tego, żąda od Uchihy
prawnuka… reakcja Sasuke… boska.
Niestety przestało być zabawnie i
zrobiło się wręcz tragicznie. Śledzę tekst w napięciu.
Wiesz… szukanie żony w klubie nie
jest dobrym rozwiązaniem. Dla własnego dobra, nie próbuj tam szukać małżonka.
Eh… modelka - cudowna partia dla
biznesmena… (Zbiera sarkazm z klawiatury.)
Błędy:
„Tak też zrobiłem, gdyż musiałem
przekazać jej pewne wieści, a ona namiętnie mnie ignorowała kontynuując swą
kwestię, więc upajając się ciszą której nie przerywał irytujący kobiecy głos
siedziałem konsumując sobie kawę.” <-
Przecinek przed „kontynuując” i „konsumując”. Nie jestem pewna, czy słowo „konsumować” w odniesieniu do kawy jest dobre,
dałabym zamiast niego „spożywać”.
„Konsumować” oznacza „jeść”, „spożywać” lub „zużywać zakupiony towar na własną
potrzebę”, jak mi podpowiedział słownik języka polskiego, a kawę się pije, jako
że jest to napój.
„- Do widzenia – odparłem nie
czekając na jej odpowiedź. Co prawda nie miałem najmniejszego zamiaru się z nią
widzieć, lecz forma „do widzenia” była dosadna i
jak na mnie dość… kulturalna.
"Względnie zadowolony
podciągnąłem rękawy czarnej koszuli i spojrzałem za okno. Była może druga po południu, wnioskując po ruchu na
ulicy, którą obserwowałem z góry.” <- Powtórzenie.
„Błogą ciszę podczas której upajałem
się moim zwycięstwem nad upierdliwą pracownicą firmy telekomunikacyjnej,
przerwało pukanie do drzwi.”<- Tu chyba będzie wtrącenie, wiec przecinek
także przed „podczas”.
„Objeżdżając ją wzrokiem od góry do
dołu zadałem sobie pytanie, dlaczego nic mnie z nią nie łączy.” <- Przecinek
przed „zadałem”.
„Wejść – rzuciłem, wygodniej
rozpierając się na fotelu. (…)- Za co tym razem?
– westchnąłem, przechylając się na krześle do
tyłu." <- Widzę tu konflikt interesów. Fotel, to nie krzesło raczej. I
jeszcze „do tyłu” przesunęłabym przed „na krześle”. Tak jest bardziej poprawnie.
„Winda pojawiła się prawie od razu,
więc szybko wszedłem do środka, gdzie spotkałem jedynie
mojego brata.” <- No tak, bo to takie dziwne, gdyby spotkał tam na przykład
terakotową armię.
„Madara ma spore kompleksy -
pomyślałem, idąc ciemnym korytarzem. Kiedyś uważałem, ze
na moim piętrze było cicho. Jednak tutaj była tylko(…)” <- Brakuje Ci kropki przy „że” i masz powtórzenie.
„Założyłem ręce na piersi, będąc
niezmiernie ciekawym czemu kobieta się przede mną ukrywała.” <- Przecinek
przed „czemu”.
„Spojrzał na mnie podejrzliwie na
oślep otwierając teczkę - przyznaj się.” <- Przecinek przed „na oślep” i „przyznaj
się” z dużej litery.
„- To prawnuka, o! - dodał głośniej
i wstał, aby podejść do tarczy, w której umieszczone były
lotki.
- Co cię tak nagle wzięło na chęć bycia pradziadkiem? - Usiadłem, chcąc opanować nerwy.
Idiota, na starość wariuje.” <- Powtórzenie.
„I sugerujesz, żebym został
tatusiem? - prychnąłem - tu się puknij. - Pokazałem na swoje czoło.” Po „prychnąłem” kropka i powinno być: „Tu się puknij.”
„Zacząłem się zastanawiać, jakby to było, gdybym miał teraz no nie wiem, syna na przykład,
lecz mimo rozbudowanej wyobraźni nie byłem w
stanie tego zrobić.” <- Ach… bardzo nie lubię słowa „być”
i ty też zacznij. Przecinek przed „no nie wiem”, bo
to wtrącenie.
„(…) a na spokojnie zacząłem
analizować to co mi właśnie powiedział.” <- Przecinek przed „co”.
„Pierwsza piłeczka golfowa została
uderzona przez metalowy kijek, a Madara z wyczekiwaniem na twarzy obserwował
jej tor.” <- Em… stop. A mnie się wydawało, że Madara wcześniej grał w
rzutki… Uważaj, ucinam dużo punktów za błędy logiczne.
„Jeśli się nie zgodzę zostanę z
niczym, a Madara bez wnuka.” <- Przecinek przed „zostanę”.
„- Mój ojciec, kiedy prowadził był
pijany?! - wykrzyczałem mu prosto w twarz.” <- A może „Mój ojciec prowadził, kiedy był pijany?!”
„- Aaale jakbym mu powiedział. -
Przekrzywił głowę - że jego dziecko właśnie leży w szpitalu, gdyż o zgrozo!”
<- A teraz ja: „Ale jakbym mu powiedział - przekrzywił
głowę - że jego dziecko właśnie leży w szpitalu, gdyż o zgrozo!”
„Nie zwracając na nic uwagi ruszyłem
ku windzie.” <- Przecinek przed „ruszyłem”.
„Zignorowałem ją całkowicie i
wszedłem do windy która już na mnie czekała (…) <- Przecinek przed „która”.
„Uderzyłem pięścią w pierwsze co
miałem pod ręką, a wypadło na moje udo” <- Zakończ to zdanie kropką i postaw
przecinek przed „co”.
„Dyara dobrze zrobiła zrzekając się
praw do niej kilka lat temu.” <- Przecinek przed „zrzekając”.
„Masz trzy dni z dzisiaj włącznie,
żeby znaleźć sobie wybrankę swojego serca, gdyż wtedy odbywa się zebranie
wszystkich dyrektorów „Uchiha Company” z całego świata. Jeśli się nie wyrobisz
sam przygrucham ci jakąś gąskę, już się nie bój. Także miłego weekendu!
Dziadek Madara pozdrawia” <- A
skąd się nagle wzięła ta kartka? Nie zauważyłam, żeby Uchiha ją znalazł.
Dlaczego nie wyróżniłaś tego fragmentu cudzysłowem?
„A przymknij się – odparłam,
starając się zrelaksować – skąd wiesz, gdzie jechać?" <- Kropka po „zrelaksować”, a „skąd”
z dużej litery.
„Siedziałam pośrodku, a po moich
dwóch stronach dwie wariatki wyglądały jakby dostały drgawek.” <- Przecinek
przed „jakby”.
„(…) mruknąłem upijając łyk, tym
samym przerywając jej tak jak ona mi przed chwilą.” <- Przecinek przed „upijając”.
Rozdział 2:
„- Co oni mają w tej Polsce? Jeden
wielki burdel? – warknąłem zirytowany.” <- Nie podoba mi się, że wrzucasz na
nasz kraj, ale niestety, muszę się z Tobą zgodzić…
„- Stary, jednak tego nie rób. –
Utakata uwiesił się na moim ramieniu, lecz ja niewzruszenie szedłem przed
siebie. – Dopiero narobisz sobie bigosu. Wyobrażasz to sobie? – Wyciągnął rękę
do przodu, chcąc coś mi urzeczywistnić. – Ponad pięćset małych Uchihów domaga
się udziałów. I wiesz co jest najgorsze? – Puścił mnie i delikatnie się
oddalił. – Któryś może być rudy!
Uniknął mojego ciosu tylko i
wyłącznie dlatego, że wcześniej się odsunął. Gdyby nie to, właśnie podziwiałbym
najnowsze dzieło sztuki w studenckiej hali sportowej pod tytułem: „Chwilowe
natchnienie Sasuke Uchihy – artystycznie rozpłaszczona morda Utakaty”.
- Ewentualnie może być Murzynem! –
krzyknął i zaczął biec w stronę wejścia, a ja przewiesiłem torbę przez ramię i
pognałem za nim – albo, co najgorsze, Cyganem! – Szybko złapałem go za szyję w
taki sposób, że łatwo mógłbym ukręcić mu kark, a miałem wielką ochotę to
zrobić.” <- Tym fragmentem położyłaś mnie na łopatki. Korzystam tego, że
nikogo nie ma w domu i rżę ze śmiechu.
Nie mogę przestać się śmiać. Mnie
też nikt nie zaproponował nigdy wspólnego pójścia do kibla.
Przeżycia po tym rozdziale -
względnie pozytywne.
Błędy:
„Siłownia była
mała i przytulna, jeśli mogę tak powiedzieć. Ściany były
w odcieniach błękitu, tak samo jak znajdujące się na podłodze linoleum.” <-
Zdaje mi się, ze tak się wkręciłam, iż przestałam skupiać się na błędach… nie
dobrze. W każdym razie, masz tu powtórzenie.
„Siedząc przodem do wejścia
widziałem każdego kto wchodził i wchodził z lokalu.” <- Przecinek przed „widziałem”.
„Miałem idealny widok na wszystko, co działo się na parterze, co bardzo mi pasowało.” <- Com
cororomcomcomcomcocm… Wybacz. Odwala mi dzisiaj bardziej niż zwykle. Masz dwie
spacje przed „bardzo”.
"Pracowałam w firmie Kontorōrusābisu
na kierowniczym stanowisku i tylko w soboty zapuszczałam się w teren,
ewentualnie kiedy miałam takie widzimisię w tygodniu." <- Widzę tu
wtrącenie, wiec powinnaś wstawić przecinek przed "kiedy"
i "w tygodniu". I chyba
powinno być "w ciągu tygodnia"
albo "na tygodniu" a nie "w tygodniu".
"W końcu po coś kończyłam tę
polibudę, ne?" <- Ne?
"Będzie
to trochę dziwnie wyglądało, jeśli kok będę
miała na czole." <- Kolejne powtórzenie.
"Chłopak uśmiechnął się do
towarzyszki, po czym wstał i sięgnął po jej
płaszcz. Ona również wstała i włożyła ręce w
trzymaną przez niego kurtkę. Kami… I do tego jeszcze dżentelmen!" <-
Podniosła się z krzesła? Może być?
"Jadąc próbowałam myśleć o
czymkolwiek, co nie było nim, a doprawdy było to trudne." <- Przecinek po "jadąc" i jest powtórzenie.
"(...)firmie, będąc świeżo po studiach i mając dwadzieścia cztery
lata. Ktoś mógłby spytać, co robiłam w swoistym sanepidzie, po ukończeniu
politechniki. Może z początku nie była to(...)
<- A ja ci powiem, że "będąc" i
"była" to ten sam czasownik, tylko
inaczej odmieniony.
"(...) byłam
już szefową oddziału, mając pod sobą ludzi o wiele starszych i bardziej
doświadczonych ode mnie. Awans niezwykle mnie cieszył, lecz od początku czułam
to podwójne dno w moich premiach i większej ilości urlopów, niż było to przewidziane w umowie. (...)" <-
Powtórzenie.
"Więc jak mamy wniosek? Nie ma
miłości, jest matematyka!" <- Mamamamamammama....
"- Wystarczy Miku. Nie musisz
mnie aż tak wynosić na piedestał - mruknęła zaspana siostra, pojawiając się w
drzwiach kuchni." <- Yyyy... stop. Zgubiłam się. Poprzednia wypowiedź
należy do Sakury, a ta ww. do jej siostry, więc dlaczego powiedziała do Sakury
"Miku"?
"Pierwsze dźwięki dotarły do
moich uszu, a ja już po tych kilku nutach wiedziałam, co to była za piosenka. A nie była
ona zwyczajna." <- Zdecydowanie potrzebny Ci jest odwyk od słowa "być".
Rozdział 3:
Akcja z Sasuke... i jeszcze zasnął
na kiblu. Masz pomysły, nie powiem. Ubawiłam się.
Błędy:
"Zamknąłem teczkę wstając, po
czym skierowałem się do wyjścia. Złapałem za klamkę i odwróciłem się."
<- Przecinek po "teczkę".
"Otworzyłem drzwi stojąc
przodem do niego." <- Przecinek przed "stojąc".
"Ruszyłyśmy do dużego wejścia
dyskutując na temat mojej peruki." <- Przecinek przed "dyskutując".
"Był
miły, ustatkował się - miał narzeczoną. Łączyło ich tylko nazwisko i przywilej bycia przystojnym. (...) Zwiedziłam pierwsze
czterdzieści osiem pięter i miałam dość. Budynek był
piękny, a raport też będzie… piękny" <-
Bym bym byrym bym bym byrymbym.
Rozdział 4:
Jak zwykle bawisz mnie do łez.
Powinnaś zacząć pisać kabarety. A to zdanie: "I
w tym momencie Uchiha Sasuke przegrał życie." pięknie zwieńczyło
całość.
Błędy:
"Podniosłem się i trzepnąłem się policzek, chcąc się otrząsnąć." <- O co najmniej
jedno "się" jest w tym zdaniu za
dużo.
"Czułam się okropnie widząc ją
w takim stanie." <- Przecinek przed "widząc".
"Wiesz jak wzrośnie twoja
pensja?" <- Przecinek przed "jak".
"Byłam zbyt zmęczona, żeby się
wściekać. Zbyt zmęczona, żeby myśleć, że moi rodzice sprzedali mnie jak towar,
aby spłacić swoje długi. Miałam to gdzieś, chciałam tylko spać." <-
Sakurę? Nie, sprzedali Miku. Sakura zgłosiła sie w ramach wolontariatu. Lepiej
napisać "jedną z nas" albo "Miku".
" Mijając kuchnię zobaczyłam w
niej Miku, która krzątała się przy kuchence podrygując do tylko sobie znanego
rytmu." <- Przecinek przed "zobaczyłam"
i "kuchence".
"(...) ręcznik, klapki, szpilki
i moje ukochane trampki, które były ze mną
dosłownie wszędzie. Będę mogła wyjść pobiegać,
co nie?" <- Powtórzenie.
"Gdy tylko weszłam do
pomieszczenia telefon w mojej kieszeni odezwał się." <- A może tak: "Gdy tylko weszłam do pomieszczenia, w mojej
kieszeni odezwał się telefon."
"- Z tego co napisała mama
wywnioskowałam, że to ta firma za wszystko płaci." <- Przecinek przed
"wywnioskowałam".
"(...) ten prezes nie będzie miał już możliwości, żeby mnie oddelegować.
Przynajmniej taką miałam nadzieję." <-
Powtórzenie.
"Gdy tylko w oczy rzuciła mi
się tabliczka z napisem “hala odlotów” skierowałam się dokładnie w tę stronę."
<- Przecinek przed "skierowałam".
Rozdział 5:
Co powiem o tym rozdziale? Niewiele.
Pozwolę sobie na dłuższą wypowiedź już, kiedy przeczytam całe opowiadanie i
wyrobię sobie zdanie.
Błędy:
"- Bywa
życie - odparłem, wypatrując kelnerki z kawą. (...) No cóż, bywa życie."
<- Twoje "byważycie" można
różnorako interpretować. Ja bym te słowa dała jako dwa osobne zdania.
"Od kiedy zginęli rodzice taki
posiłek odbył się raz, w składzie: ja, Dyara, Itachi i Shee(...)" <- Przecinek
przed "taki".
"Byłem zbyt zmęczony, aby coś
narysować, więc przetarłem zmęczony oczy i
spojrzałem na Sakurę(...)" <- Raz, że powtórzenie, a dwa, że ładniej
byłoby "zmęczone oczy". Tak czy siak, jest źle.
"Byłam
pewna, że zacznę krzyczeć. Nie byłam na to
przygotowana, a moja psychika zareagowała jak najbardziej alarmowo." <-
Powtórzenie.
"Nie widziałam jego oczu, lecz byłam prawie pewna, że były
całkowicie poważne." <- Powtórzenie.
Rozdział 6:
"Zszedł z motoru, zdejmując
kask. Podszedł do nas i bez słowa założył go jej na głowę." <- Wiesz
moja droga, nie wiem, czy zachowujesz realizm sytuacji. Widzisz, dobra kurtka
motocyklowa, czy kask też kosztują. Dobrej jakości to w granicach 500/600 zł
kask i nawet 700 zł kurtka. Nie sądzę, żeby od tak oddali im ekwipunek.
"Mężczyzna, chyba ich przywódca, popatrzył się na Uchihę z iskierkami
rozbawienia w oczach. (...)krzyknął ich przywódca i ruszył pierwszy."
<- Jeśli chodzi o motocyklowe zloty, to nie ma tam "przywódców" to
raczej grupy dobrych znajomych, kumpli i wolnych strzelców. Jedynie jeśli Jack
byłby hersztem gangu, mogłabyś wyrazić się o nim jako o przywódcy.
"Dziewczyna prawie w ogóle nie
używała hamulca, a przy każdym skręcie niebezpiecznie zbliżaliśmy się do
asfaltu. (...)Mimo prędkości z jaką pędziliśmy
przed siebie i odgłosów zagłuszających praktycznie wszystko, usłyszałem jej
radosny śmiech. " <- I znowu, nie bardzo mi to gra. Nie da się nie
wypaść z zakrętu i nie zwolnić, chyba że jedzie się wolno. Wiesz jak skręca się
motocyklem? Tu nie ma tak, że skręcisz sobie kierownicą, jak w rowerze.
Poprawne skręty wykonuje się przechylając cały motocykl. Szczerze wątpię też w
to, że Sakura poradziłaby sobie z późniejszym postawieniem maszyny do pionu z
ciężkim pasażerem i przy znacznej prędkości. A i sam motocykl też trochę waży.
Odniosłam wrażenie, że siostra
Sakury była wyjątkowo nieuprzejma. Kurcze no, Sakura wybawiła ją od bycia sprzedaną,
a ta odnosi się do niej w taki sposób? Nie ma czasu z nią porozmawiać, bo idzie
na randkę i to z jej (Sakury) "natrętnym adoratorem"? Ja poczułabym
się dotknięta.
Błędy:
"Lotnisko było już jedynie
małym, odległym za nami punktem, a mój humor
zaliczał się do kategorii tych podłych, gdzie nie marzyłam o niczym innym, jak
o wyżyciu się na powodzie tego braku radości pokładającej niegdyś swe zapasy w mojej osobie." <- Skomplikowane zdanie. Nie
jestem pewna, czy dobrze Ci podpowiem. Zawiera powtórzenie - to raz. Ten
fragment: "odległym za nami punktem"
jest nie poprawny stylistycznie. Zrobiłabym tak: "odległym
punktem za nami" - to dwa.
"Uchiha szedł obok mnie z
rękoma w kieszeniach, zaczepiając rączkę walizki na kółkach o nadgarstek Tępo
wpatrywał się w swoje buty." <- Zabrakło Ci kropki przed "tępo".
"Moje już dawno skończyły w
przydrożnym rowie, gdyż były niezdolne do
jakiegokolwiek użytku. Ubrania, które miałam na sobie nie miały nawet
centymetra kwadratowego suchej powierzchni, przez co notorycznie kichałam co
jakiś czas, gdyż wstrząsające mną dreszcze nie
miały ochoty dać mi spokoju." <- Powtórzenie.
"Moja
reklamówka cudów również zakończyła swoją podróż w rowie, tuż obok butów. Była
już pusta i to nie przeze mnie... Moje bose
stopy nieustannie dotykały asfaltu (...)" <- Powtórzenie.
"- Podaj mi choć jeden realny
powód, dlaczego idziemy na pieszo." <- Chyba nie mówi się "iść na pieszo" tylko "iść pieszo".
"-
Miałem kaprys – powiedział, zaszczycając mnie kpiącym spojrzeniem. Ja
mimo tego z uporem maniaka szłam przed siebie, mając
w sumie niezłą frajdę." <- Powtórzenie.
"Przestałam myśleć, jak było mi teraz źle na rzecz tego, jak mogłoby być fajnie. Byliśmy na
pustkowiu, nikt nas nie obserwuje i pada deszcz. Wcale nie musi być nudno."<- Auć!
"Mój humor zrobił zwrot o sto
osiemdziesiąt stopni i byłam z tego niezmiernie
zadowolona. To, że zaraz zniknie było pewne, ale
dopóki mogłam się cieszyć." <- Powtórzenie.
"Uchiha po godzinach był seryjnym zabójcą? Miku nic o tym nie wiedziała, a
ja tym bardziej, jeśli poznałam jego tożsamość dopiero na lotnisku. Ten lot był dziwny. W pewnych chwilach miałam wrażenie,
jakbyśmy znali się nie od dziś, a zaraz jednak wracała rzeczywistość, kiedy był mi on kompletnie obcym mężczyzną." <- Auć!
"Stojąc tak w deszczu, będąc strasznie zmęczonym nie wyglądał już jak pewny
siebie mężczyzna z klasą. Miałam przed sobą obraz młodego chłopaka, którego
największym marzeniem było przymknięcie mojej
jadaczki i pójście spać, lecz było też coś
jeszcze…" <- Powtórzenie. Daj przecinek przed "nie
wyglądał".
"To lotnisko
na którym wylądowaliśmy musiało być prywatne,
tak jak samolot, gdyż to niemożliwe, aby do jednego z londyńskich lotnisk nie jeździły nawet taksówki. Nie
zagłębiałam się jakoś szczególnie w powód naszej pieszej wędrówki, a był to po prostu temat, na który mogłam porozmawiać z
Sasuke..." <- Powtórzenia.
"Czułam, że on sam też nie do
końca wiedział, co się działo, a tę idiotyczną decyzję o pójściu nawet w duszy troszkę popierałam." <- Trochę
zły szyk no i zdecyduj się: albo "nawet",
albo "troszkę". Ciut za dużo tego.
"Auto zbliżało się nieustannie,
a kiedy było już całkiem blisko Sasuke,
usłyszałam jedynie klakson i cień jakiejś dziwnej emocji na jego twarzy. Stałam
w takiej odległości, że mogłam to zauważyć,
nie będąc na drodze pojazdu. Samochód nie
zwalniał, a jedynie utrzymywał tempo, nie poruszając się jednak po linii
prostej, a ja zacisnęłam pięści. Miałam
ogromną nadzieję, że kierowca nie był pijany, bo
znajdowaliśmy się na totalnym pustkowiu w dniu jakiegoś święta, kiedy ludzie
siedzą w domach, nie mając powodów, aby je
opuszczać. Nasze telefony były rozładowane i
zapewne przemoczone tak jak my, więc niezdolne do pracy. Nie mogliśmy ryzykować. Już wolałam iść do usranej
śmierci przed siebie, niż mieć na rękach
umierającego w wyniku potrącenia człowieka, któremu nie mogłabym pomóc." <- Ojojoj. Oto powtórzenia.
"- Musimy dostać się do miasta!
– odkrzyknął, przedzierając się przed deszcz."
<- Chyba "przekrzykując"
deszcz.
"Odważyłam się unieść wzrok, a
jedyną emocją która mnie w tym momencie nawiedziła było
zdziwienie. Sasuke zapatrzył się w jakiś punkt nade mną, a jego dłoń ponownie
zacisnęła się w pięść. Cofnęłam się o krok, bo tylko na tyle było mnie stać." <- Powtórzenie.
"Brudna od błota czarna koszula
była jego drugą skórą. Ciemne, przyklapnięte
włosy wpadały mu na oczy, a blada cera przykryta była
plamami błota. W pierwszej chwili popatrzył na mnie sceptycznie, lecz kilka
sekund później leżał już obok mnie z rękoma pod głową, również wpatrując się w
niebo, które było dziś wyjątkowo piękne."
<- Powtórzenie.
"Deszcz troszkę zelżał na sile,
lecz nadal padał mocząc wszystko w zasięgu mojego wzroku." <- Przecinek
przed "mocząc".
"Każdy z nich miał brodę, dłuższą bądź krótszą, ale zawsze. Średnią
ich wieku mogłam szacować na coś około
czterdziestki. Kilku z nich miało dość pokaźny
brzuszek, przez co ich twarze wydawały się okrągłe, lecz to tylko ocieplało ich
wizerunek. U wielu ludzi mogli siać
postrach, ale u mnie wywołali sympatię." <- Powtórzenia.
"Był
blondynem i nie miał brody. Było ciemno, więc
jako wyjątek mógł mi umknąć, ale jemu akurat ten brak nie przeszkadzał. I bez
niej był przystojny jak cholera." <-
Powtórzenie.
"Wyglądało to trochę komicznie,
jak grupa dziewięciu mężczyzn ubranych całych na czarno, bądź brązowo,
siedzących na motocyklach nagle zaczyna praktycznie dusić się ze śmiechu.
- A to was Barry zrobił w bambuko! –
Kolejna salwa śmiechu przetoczyła się przez ten
mały tłum, przez co i ja się cicho zaśmiałam." <- powtórzenie.
Teoretycznie mogłabym się przyczepić jeszcze do tego "zaśmiałam".
"Motocykliści nie rozumieli
japońskiego, więc w razie ewentualnej kłótni, nie wiedzieliby o co chodzi."
<- Przecinek przed "o co".
"Siedem tysi w euro."
<- Poczekaj no sekundę. Przecież w Anglii walutą jest funt. Trochę dziwna ta
prośba.
"Właściciel podszedł do nas,
mając w ręku teczkę i coś (?), która wcześniej znajdowała się w małym
bagażniku." <- A cóż to za dziwna konstrukcja. A może zamiast "i coś" i tego ujmującego znaku
zapytania wstawiłabyś tam "rzecz".
"powiedziałam, zakładając ją od
razu na siebie. Nie przepuszczała powietrza, była ciepła i co najważniejsze
sucha." <- No nie wiem, czy założenie kurtki na mokre ciuchy było
dobrym rozwiązaniem. Serio, zaraz wytłumaczę Ci dlaczego. Poczekaj aż dobrniemy
do następnego fragmentu.
"Moją radość psuł jedynie fakt,
że nie miałam butów, co bardzo utrudni mi jazdę. Zmiana biegów w samych pończochach
będzie bardzo uciążliwa i… bardzo bolesna. Miałam nadzieję, że nie poskutkuje
to jutrzejszą niemożnością chodzenia." <- Oj nie tylko kochana, nie
tylko. Jechałaś kiedyś na motocyklu? Nie? To powiem Ci, o co mi chodzi.
Widzisz, z tego co napisałaś wcześniej, lał deszcz i to porządnie, w związku z
tym, niezależnie od pory roku temperatura spadła o co najmniej 8 stopni, a
wnioskując, że wcześniej było ok. 25, góra 30, to spadła do tych 17 stopni,
powiedzmy. Oni są przemoczeni i wsiadają na motocykl. Pęd powietrza nawet przy
prędkości 50 km/h sprawia, że odczuwalna temperatura to jakieś kilka stopni.
Twoi ukochani bohaterowie zamarzliby na tym motorze, a przynajmniej mocno
zesztywniałyby im kości... Nie wiem, czy wstałabym z takiego motocykla.
Pamiętam, jak jechałam w grubych, skórzanych spodniach, motocyklowej kurtce i
temperatura właśnie tak spadła, a ja szczękałam zębami na tylnym siedzeniu. A
ty właśnie tracisz punkt za logikę.
"Właściciel zszedł ze swojego motocyklu i podszedł do nas." <- "Motocykla", złotko.
"Silnik zawył, a ja po raz trzeci się dziś zakochałam." <- Dobra,
a teraz ja: "Silnik zawył, a ja po zakochałam
się dziś raz trzeci."
"Motory ruszyły dość szybko,
lecz ja wolałam zrobić to po woli (...)"
<- Dzięki samej woli on nie ruszył.
"(...)będę
szedł na pieszo do miasta, o mało nie zabije mnie samochód, kupię motocykl,
założę damską, czerwoną kurtkę i będę jechał
jako pasażer, kiedy kierowcą jest kobieta, wyśmiałbym go - albo zwolnił, gdyby był moim pracownikiem." <- Powtórzenie.
Powtarzam się...
"Kim jest
ta kobieta, to ja nie mam pojęcia. Jest jakaś
opętana!" <- A ja bym powiedziała, że jest pozytywnie kopnięta. Ma
bardzo epikurejskie poglądy.
"Była
tu już kiedyś? Jechaliśmy w miarę wolno, gdyż ulica była
ruchliwa na tyle, aby nas stopować. Mimo późnej godziny wszędzie było mnóstwo ludzi, a niektóre sklepy i restauracje były otwarte." <- No i wracamy do powtórzeń.
"Nie kierowaliśmy się do
centrum, gdzie najszybciej moglibyśmy znaleźć
nocleg. Dziwiło mnie to, ale postanowiłem się nie odzywać, będąc ciekawym, co wymyśliła Sakura. Miałem dziwne wrażenie, że
dobrze wiedziała, gdzie jest, co wprawiało mnie jedynie w jeszcze większe
zamyślenie." <- Powtórzenia.
"Domy stały się mniej strojne,
ulice nie były już tak bardzo udekorowane,
wszystko było mniej oświetlone." <-
Powtórzenia. Wiesz co, chyba zrezygnuję z wypisywania wszystkich twoich "byłych" za dużo czasu mi to zajmie, w
zamian za to dam Ci misję, ale wspomnę o niej później.
"Opierała się o framugę
zza której wyglądała tylko jej głowa
przyozdobiona w dwa kucyki." <- Przecinek przed "zza".
"(...) wnioskując z rys jej twarzy." <- To ona ma na twarzy jakieś
blizny? Powinno być "rysów".
"Zostałem więc sam na sam pod
ostrzałem spojrzeń staruszki, która wcale nie wyglądała na słaba i bezbronną." <- "słabą".
"Haruno nieustannie mnie
zaskakiwała i wydawała się robić to nieświadomie, co tylko podwyższało poziom
jej dziwnych powiązań z dziwnymi
wydarzeniami i miejscami." <- Nie wiem czy to celowo, czy nie, ale
powtórzenie.
"Co więc akurat ja robiłam z
nim w jednym pokoju i to do tego w Londynie?" <- Zły szyk zdania.
"Przecież on nie wiedział o
żadnej kontroli, więc nie musiałam znać nazwy jego firmy, ne?" <- Ekhem: "nie".
"Zmarkotniała, a ja wstałam nie
chcąc, aby w kuchni zapadła całkowita cisza." <- Przecinek przed "nie chcąc".
Rozdział 7:
"Japończyk w Anglii. Rozrywka
życia." <- No raczej nie, moja droga. Londyn to miasto tak pełne
turystów i emigrantów różnych narodowości, że nikt nie zdziwiłby się na ich
widok. Już sama obecność Chinatown jest świetnym tego przykładem. Nikt nie
gapiłby się tam na nich, jak na zwierzęta w cyrku. To nie Polska.
" - To tylko pieniądze.
- Czasem aż - powiedziała cicho,
obracając je w dłoniach.
- Dla mnie
tylko. - Wsadziłem z powrotem portfel do tylnej kieszeni. - Jak ci
braknie, to potem jeszcze gdzieś podskoczymy." <- No chyba jednak nie,
skoro jest tak zdesperowany, że aby odzyskać udziały, chce zrobić z Sakury inkubator.
Rozwinę ten temat w pomyśle na fabułę.
"- Do zobaczenia -
odpowiedział, unosząc dłoń do góry. Wyglądał świetnie, niejedna kobieta się za
nim obejrzała, super mi się z nim rozmawiało i szczerze, to żal było mi go
zostawiać. Ale cóż. Życie nie wybiera, a Uchiha czeka..." <- Odniosłam
wrażenie, ze Sakura ma ze sobą poważne problemy. Zadzwoniła po kolesia tylko
dlatego, że jej się nudziło, mało tego pożegnała go po kilku minutach, nie
wspominając już o tym, że została sprzedana Uchiha Company...
Błędy:
"Itachi obudził mnie swoim
telefonem, chcąc sprawdzić, czy żyję, ale kiedy zacząłem wygłaszać swe żale
oponował, bo był razem z Shee na jakiejś kolacji." <- Przecinek przed "oponował".
"Dowidzenia
- pożegnałem się z Momo i Lisą, po czym otworzyłem drzwi wejściowe, a czyjaś
pięść puknęła mnie w czoło." <- Powinno być "do
widzenia".
"Podniosła na mnie swój wzrok,
nie mając najwyraźniej jakiejkolwiek ochoty, aby użyczyć mi ten telefon." <- Gdyby przed "ten telefon" znajdowało się "pożyczyć", zgodziłabym się z Tobą, ale
w tej sytuacji powinno być "tego
telefonu".
"- Coś ty do cholery zrobiła? -
warknąłem, nie bardzo rozumiejąc jej zachowanie.
Ona właśnie roztrzaskała moją komórkę! Moją!" <- Słowo "zachowanie" powinno być w dopełniaczu, a
nie mianowniku: "zachowania" lub w
liczbie mnogiej też w dopełniaczu "zachowań".
"Te telefony żyją swoim życiem
i mają kompletnie w dupie to, co rozkazuje im właściciel.(nie, żebym wiedziała
z własnego przykładu - dop. autorki) więc spokojnie mogłem go rozpier…"
<- Nawias usuń razem z zawartością i kropkę przed nim też. Irytują mnie
dopisy autora w tekście. Jeśli już musisz, to dodaj to na końcu rozdziału w
przypisach.
"- Dowidzenia
- powiedział spokojnie i uśmiechnął się do Sakury, która wierciła się na
siedzeniu." <- Kolejne "do
widzenia".
"Byłem pewien, że tyczyło się
to Ryana, a wszystko co było z nim związane rozbudzało moją ciekawość do
najwyższego stopnia." <- Otul przecinkami "co
było z nim związane".
"Źle się czułam, wydając je, jednak był to jego wybór, a on sam wyraźnie
mi powiedział, że mogę je wydać." <-
Powtórzenie.
"Poszłam do Rossmana, kupiłam
standardowe kosmetyki i wiedziona zapachami do KFC, żeby coś zjeść." <-
Przed "do KFC" przecinek lub
myślnik.
"- Chyba cię pojebało. To tylko
jedna z wielu dziwek co stoją na korytarzu, co dają za parę spodni." <-
Zamiast drugiego "co" daj "i".
"Właśnie
miałem jej zwrócić uwagę, aby zapięła pasy, ale właśnie
w tym momencie sięgnęła po nie." <- Powtórzenie, a "po nie" wkleiłabym przed "sięgnęła".
"Coś zacisnęło pętlo wokół mojego żołądka, spinając wszystkie mięśnie
brzucha." <- Umyka mi sens pierwszej części tego zdania, może przez ten
błąd, a może miałaś zamiar napisać coś innego i nagle w trakcie przyszło Ci na
myśl coś innego i tak to ostatecznie wyszło.
"Został on jednak zażegnany,
gdy oparł swoje czoło o moje, głośno oddychając.
Mój oddech też nie był spokojny, wręcz
przeciwnie, prawie dorównywał jemu."
<- Powtórzenie. Nie powinno być "jemu",
tylko "jego".
" Znów przeczesałam jego włosy
i w tym momencie poczułam na swoich wargach pocałunek tak delikatny, jak muśnięcie motyla." <- Skrzydeł motyla.
Rozdział 8:
"Usiadłam przodem do słońca,
podziwiając widok, a w między czasie konsumując znalezione skarby." <-
Ona ich wcześniej nie umyła, prawda? No to życzę miłego posiedzenia w kiblu.
"Rina?! - wrzasnęłam,
otwierając szerzej oczy, nadal nie dowierzając. Śpiew ustał, a dziewczyna
tańcząca w fontannie zatrzymała się. Jej dwie koleżanki właśnie przymierzające
się do skoku do wody również zamarły." <- No co za przypadek! Och...
stara znajoma, która powinna być w Japonii. No tak - nieprawdopodobny przypadek.
Jak wiele innych w Twoim opowiadaniu (Na przykład ten, że Sheeiren okazuje się
siostrą Riny...). Nie wytłumaczyłaś jak Sakura poznała Rinę. W jakich
okolicznościach. Niby Rina opowiada coś tam o tym, jak jakaś pani zostawiła jej
testament, ale ja nadal nie mam pojęcia o co kaman. Wprowadziłaś taką pustą
postać tylko po to, by Sasuke mógł zostać rycerzem na białym koniu. Wybacz, nie
kupuję tego.
No a teraz kolejna nieścisłość.
Wiesz ile kosztuje lot w jedną stronę do Japonii od nas, z Polski? Oświecę Cię
ok. 2000 zł w jedną stronę. Jestem ciekawa, skąd Twoja Rina miała tyle kasy,
żeby przylecieć z Japonii do Londynu, tym bardziej, że przedstawiasz ją jako
raczej biedną (śpiącą u jakiegoś Freda, zadającą się z alfonsami i przepuszczającą
kasę na narkotyki.).
Błędy:
"Myślę, że nocleg tutaj tylko
was utwierdzi w pięknie tego miejsca."
<- Utwierdzi w "przekonaniu o
pięknie".
"Skłonił się na tyle ile
pozwalały mu plecy i laska." <- A teraz ja: "Skłonił
się tyle, na ile pozwalały mu plecy i laska."
"Miesza
on za ścianą." <- Literówka "mieszka".
"Przykryłem się satynową
kołdrą, która pachniała chyba wanilią." <- Przesunęłabym to "chyba" za "która".
"Lekko senny zmarszczyłem brwi.
Na oślep wymacałem telefon, cudem łapiąc go w locie gdy upadał." <-
Przecinek przed "gdy".
"- Co? - warknąłem z powrotem
opadając na pościel, widząc, że nic się nie stało." <- Przecinek po "warknąłem".
"Nie mogąc znaleźć jakiejś
riposty na moje słowa zmarszczyła jedynie gniewnie brwi(...)" <-
Przecinek przed "zmarszczyła".
"Widziałam jak auto znajomych
Sasuke niknęło w oddali, zostawiając za sobą chmarę kurzu." <-
Przecinek po "widziałam".
"Wydawało mi się, że Rina
wytrzeźwiała, lecz sądząc po torze jakim szła wyraźnie się w tym stwierdzeniu
myliłam." <- Przecinek przed "jakim"
i przed "wyraźnie".
"Usiadł obok, a ja zaczęła majdać
nogami w powietrzu, czując zimne krople na plecach." <- Nie jestem
pewna, ale chyba powinno być "majtać".
"Przejechaliśmy w ciszy jakieś półgodziny." <- Mhm... "pół godziny".
"W końcu nasz przyjazd nabierze
sensu, a przy najmniej będziemy starali się go
poznać." < Mhm... "przynajmniej".
"Już chciałam coś powiedzieć,
gdy ostro zahamował, wpasowując się w wolne miejsce parkingowe, pomiędzy dwa, równie jak nasz drogie auta." <- Bez przecinka
przed "pomiędzy" i hmm... Może tak: "wpasowując
się w wolne miejsce parkingowe pomiędzy dwa auta, równie drogie jak to
nasze."
"To, to naprawdę będzie chyba
spora impreza." <- Okej: "To naprawdę
będzie spora impreza."
"Gdybym mogła, to sama być uciekła." <- Chyba "bym".
"Podniosłam wzrok na jego
twarz, która wyraźnie dawała mi do zrozumienia, ze
czeka na moja odpowiedź." <- Zabrakło kropeczki przy "że".
"Zorientowąłam
się już, że te dom został stworzony na zasadzie
kontrastów, co bardzo mi się podobało." <- Fajnie, że się
zorientowowyłołałaś, że te zajebiszcze domy były wybudowane na zasadzie
kontrastu, cokolwiek to oznacza.
Rozdział 9:
"- Anayanna,
kochanie, spokojnie. - Odsunął aparat od ucha, bo ktoś po drugiej stronie
słuchawki zaczął się porządnie drzeć. - Już, już, nie mówię po angielsku.
Lepiej? Jestem na tym bankiecie, zaczął się jakąś półtorej godziny temu. Nie
kochanie nikogo nie bzyknąłem, przysięgam. Mówił chyba
po polsku, bo skończyłam go rozumieć, kiedy przestał posługiwać się
angielskim." <- Moja droga, Annayanna nie jest polskim imieniem.
Oj nie dobry Uchiha. Próbuje uwieść
Sakurę po pijaku i zmajstrować jej dzieciaka... No nic dodać, nic ująć, tylko
wykastrować.
Dobra i w końcu, po wielu
przejściach i próbach, poznaję Ryana. Jak słodko.
Błędy:
"Ubrałam się w sukienkę z
trudem dopinając suwak." <- Przeciek przed "z trudem".
"Po prostu szedł z maską powagi
i chłodności na twarzy, ignorując reporterów."
<- Powinno być "chłodu", moja
droga.
"Nie mam pojęcia o co jeszcze
mogłabyś być wściekła, ale omówimy to potem." <- Postaw przecinek przed
"o co".
"Jednak gdy przyjrzałam mu się
bardziej zobaczyłam, że przekrzywił mu się krawat." <- Przecinek przed "gdy" i przed "zobaczyłam".
"Może nie do końca wiedziałam
co to oznaczało dla firmy, jeśli mówić o sprzedaży jej części (...)" <-
Przecinek przed "co".
"I w momencie, kiedy miałam już
dość, kiedy miałam się kompletnie załamać on przyciągnął mnie do siebie,
oplatając ramionami." <- Przecinek przed "on".
"Nigdzie
go nie było. Mój rozgorączkowany wzrok nigdzie
go nie wypatrzył, a ja poczułam zawód." <- Powtórzenie.
"Podszedłem do budki, gdzie
siedział starszy facet, który jak dla mnie na sto procent przysypiał."
<- Otul "jak dla mnie"
przecinkami.
Gdy Sasuke szuka Sakury,
kilkukrotnie powtarza Ci się "nigdzie jej nie
było".
"Zaczęliśmy się powoli
poruszać, aż w końcu tańczyliśmy walca, mimo tego, że moje nogi zdawały się
robić na co miały ochotę (...)" <- Powinno chyba być: "moje nogi zdawały się robić to, na co miały
ochotę".
"Podszedłem bliżej niej
wchodząc w krąg światła(...)" <- Przecinek przed "wchodząc".
"Przyspieszyłem chcąc ją
dogonić przed tą sferą(...)" <- Przecinek przed "chcąc".
"Sakura mimowolnie wtuliła się
we mnie, gdyż mi w przeciwieństwie do niej było ciepło." <- Otul
przecinkami: "w przeciwieństwie do niej".
"Gdy wszystkie samochody skręcały w lewo ku wyjazdowi, ja skręciłem w prawo, wjeżdżając w alejkę brzóz, która za
pewne miała służyć długim spacerom." <- Powtórzenie.
"Sakura znów odnalazła idealną
pozę, żeby się do mnie przytulić, a ja stwierdziłem, że lubię gdy to robi."
<- Przecinek przed "gdy".
"Zachwiała się lekko, wspierając się na mojej ręce. Gdy stała już o
własnych siłach podniosła na mnie swój lekko
zamglony i zagubiony wzrok(...)" <- Powtórzenie.
A teraz podsumuję całokształt Twojej
wytężonej pracy. Powiem Ci, że specjalnie przeczytałam Twoje rozdziały dwa
razy. Raz, będąc na fali zachwytu, a drugi patrząc na wszystko z dystansem i
doszłam do bardzo przykrych wniosków. Nie wiem, czy to Cię nie zniechęci do
dalszego pisania, ale jak zastrzegłam, jestem szczera i tej szczerości właśnie Ci
nie pożałuję.
Piszesz stylem niskim, często
przeklinasz, używasz kolokwializmów, Twoje zdania często mają tak zwaną
"wiejską" składnię. Wierz mi, że można nie używać przekleństw i
opowiadanie dalej jest zabawne. W dodatku masz mnóstwo powtórzeń. Nie kilka,
nie dużo, ale mnóstwo. W każdym akapicie, czasami kilkukrotnie, powtarza ci się
czasownik "być". Nie znasz innych czasowników? To świadczy o tym, jak
bardzo ubogie jest Twoje słownictwo. I tu dam Ci misję, o której wspomniałam
wcześniej. Otwórz swoje Wordowskie wersje rozdziałów, znajdź w menu
"Znajdź", odszukaj wszystkie "bycie" w każdej możliwej
odmianie i postaraj się zamienić je na treściwe czasowniki.
Zaliczyłaś poważne gafy, a w
podpunkcie "pomysł na historię" obalę zaraz całą Twoją fabułę.
Zdarza Ci się mieszać różne rzeczy.
W Japonii, nie ma chrześcijaństwa. Oni mają własne wierzenia, a Twoja Sakura
woła "Jezusie Nazarejski". Jeszcze, gdy wypowiadała to Momo, to okej,
bo w końcu mieszka w Londynie, chociaż tam to jest miszmasz kulturowy. Jeszcze
ta wpadka z motocyklami. Na przyszłość, nie pisz o czymś, o czym nie masz
bladego pojęcia, albo wydaje Ci sie, że je masz. Może nikt inny się do tego nie
przyczepił, ale miałaś pecha trafić na osobę, która mieszkała w Londynie z
brytyjską rodziną i trochę zaznajomiła się z obyczajami i kulturą. Miałaś też
pecha trafić na osobę, której tatuś naprawia motocykle, a w dodatku jest ich
wielkim fanatykiem. Miałaś pecha trafić na osobę, która wie, że o tym, czy ktoś
się zna na takich maszynach, nie świadczy to, że powie: "Och... jakie
cudo, a jak mruczy, a ile kasy kosztuje, a jaki pęd we włosach." tylko
jaką ma pojemność milimetrową baku, jaką wyciąga prędkość, jak się prowadzi,
jaki rok produkcji etc. Miałaś pecha trafić na mnie.
Zgrzytam zębami, bo czuję, jak Twoje
opowiadanie zalatuje Mayerlandem. Wiesz, osobiście podziwiam, że Stefcia
zrobiła na Zmierzchu taką kasę, ale z drugiej strony nienawidzę za to, jak
spaczyła psychikę młodych dziewcząt. Ja sama, urzeczona tą sagą przeczytałam ją
kilkukrotnie, aż... trafiłam na pewnego bloga, który otworzył mi oczy i
poczułam głębokie obrzydzenie.
Proszę, poczytaj sobie: http://brzask-czyli-zmierzch-oczami-anty.blogspot.com/
Więc oto smrodki twórczości pani
Mayer w Twoim opowiadaniu:
Nie utrzymujesz prawdopodobieństwa
sytuacji. Twoja Sakura przyjeżdża do Londynu i nagle spotyka mnóstwo znajomych
i przyjaciół. Wiesz, nie chcę nic mówić, ale Londyn jest wielki. W dodatku
wszyscy, którzy natykają się na nią na swojej drodze, są dla niej do rany
przyłóż. Obcy, których spotyka pierwszy raz, zachowują się, jakby ją znali od
lat. Zaprzyjaźniają się od pierwszego wejrzenia, zakochują od uścisku ręki, są
na każde jej pierdnięcie czy sapnięcie: Seeiren, Itaś, mały Hiro, ojciec Hiro,
Jake-Jackob-Padwolf, Momo, staruszek z muzeum, jego żonka, parkingowy, kucharz,
organizatorka przyjęcia, znajomi Sasuke (szanowni wac prezesi). Wszyscy się do
niej słodko uśmiechają i najlepiej kładliby się jej do stóp. Szkoda, że nie
chwycili się wszyscy za ręce i nie odtańczyli tańca radości wokół tęczy i
jednorożca. Nie wspomnę już o samym Sasuke - Edwardzie, który jest równie
niezdecydowany, jak baba w ciąży i niby droczy się z Sakurą, ale i tak liże jej
podeszwy.
Sakura jest trzpiotką idealną,
niewinną, słabą omdlewającą, skrzywdzoną, niekochaną, zamkniętą w sobie, ale
wylewnie okazującą swoje żale którą ciągle trzeba ratować z opresji, jednym
słowem - Bellą. Zauważyłaś, że Twoja postać nie ma wrogów? Och... jasne, był
Kankuro, ale to tylko nieszkodliwa, papierowa postać, w której usta zostało
włożone kilka pustych frazesów. Nie doszło do żadnej konfrontacji z nim. Z
resztą nie śmiał powiedzieć o Sakurze złego słowa. No jakże to? O Sakurze?! Nie
wolno! A kysz! Wiesz, w sumie, to była moja ulubiona postać w Twoim
opowiadaniu.
Mało tego, odniosłam wrażenie, że
Sasuke i Sakura zachowują się jakby juz byli małżeństwem i ten lot, to
faktycznie była ich podróż poślubna. W końcu też przyjechali na wyspę po to,
żeby się bzykać. Twoja Sakura zdobyła Sasuke bez żadnego wysiłku. Teraz będą
już tylko całusy, barabara i zanim się obejrzymy staną na ślubnym kobiercu z
gromadką dzieciuchów, z których wujaszek Madara będzie miał pociechę.
Inne objawy zakażenia groźnym
wpływem Mayerlandu:
Sakura wydyma usta, kiedy jest
niezadowolona, mówi, że mogłaby wiecznie wdychać zapach koszuli Sasu-Edzia
(scena z kurtką Edłarda), porównuje Sasu-Edzia do greckiego boga (Belka
porównywała Edłarda do Adonisa), w dodatku Sasu-Edzio jest wszechstronnie
uzdolniony, bosko przystojny, gra na fortepianie i jest nieziemsko bogaty
(szasta kasą na prawo i lewo). Motory i Jake-Jackob-Padwolf oraz pewnie wiele
innych, których nie udało mi się wychwycić.
Dlatego właśnie zmierzch to zło.
Więcej realizmu, kochanie. Miej własną głowę i nie pozwalaj, by ktoś myślał za
Ciebie i ładował Ci do niej bezwartościowa sieczkę. Twoim zadaniem jest
weryfikacja rzeczywistości pod względem przyjmowania do siebie wartościowych
przekazów. Mass media i marketing tak nami manipulują... To zwykłe mechanizmy,
sprytne ich wykorzystanie, ale bardzo często ingerują w naszą prywatność i to
bardzo głęboko. Determinują nasze poglądy, osobowość i zachowania. Tylko od
Ciebie zależy, czy na to pozwolisz, czy nie.
Mogę Cię pochwalić za poczucie
humoru i to, że niejednokrotnie bawiłaś mnie do łez oraz, pomimo wszystkich
uchybień, miło mi się czytało, przynajmniej ten pierwszy raz.
Dobra a teraz punktacja... Dumam.
Dysponuję 30 pkt. Odejmuję: 3 punkty za słowo "być" w średnio każdym
zdaniu, 1 punkt za kolokwializmy i wulgaryzmy, 6 punktów za niespójność
logiczną, 5 punktów za niezachowanie realizmu sytuacyjnego. Za bohaterów i
fabułę oberwiesz za chwilę.
Treść: 13/30pkt
Bohaterowie:
Ci Twoi nieszczęśni, wyidealizowani,
nudni, irytujący bohaterowie. Sasuke-Edłardo pantoflarz, Sakura-Belka omdlewająca
trzpiotka. No i kółko wzajemnej adoracji, tańczące wokół tęczy. Chyba
powiedziałam na ich temat wszystko, co miałam powiedzieć.
Przyznam Ci 5 punktów: za to, że
mimo wszystko, nie są papierowymi postaciami, przedstawiasz ich portrety
psychologiczne, starasz się (co prawda nie udolnie) dodać im nieco charakteru i
ogólnie ogląda się ich zabawnie.
Bohaterowie: 5/15 pkt
Pomysł
na historię:
Czyli inaczej punkt kulminacyjny,
przed którym ja sama drżę.
Twoja fabuła kręci się generalnie
wokół tego, że wujaszek Madara zapragnął prawnuka i zmusił Sasuke do zmienienia
się w ogiera rozpłodowego i poszukiwania jajeczka dla swojego plemniczka.
Oczywiście Sasuke, chociaż bardzo niechętny takiej wizji, podporządkowuje się i
idzie upolować inkubator. Pytaniem zasadniczym jest, dlaczego to robi? A no
tłumaczysz, że nie chce stracić rodzinnych udziałów, zostanie bez grosza.
Serio?! Odniosłam wrażenie, że Sasuke jest obrzydliwie bogaty i wcale nie musi
podporządkowywać się woli wujaszka. Jak słusznie napisałaś: może, ale nie musi.
Powiesz mi, że nie, wcale nie tak bogaty, straci źródło dochodów, nie będzie
mógł żyć w luksusie. Ale ja Ci powiem, że wykreowałaś go na człowieka
wykształconego, zdolnego do kierowania firmą i do założenia własnej. Właśnie!
Dlaczego Sasuke nie zostawi w cholerę tego zboka, mordercę swoich rodziców i
nie pójdzie sam szukać szczęścia, jak to zrobiła jego siostra? Powiesz mi, ze
nie miał tyle kasy, by założyć spółkę. Serio?! A mnie się wydaje, że
finansowanie muzeum, czy długów Sakury (przypomnijmy równowartość firmy i
jakiejś mega willi) musiał mieć z czego opłacić. To wystarczająco dużo kasy,
żeby założyć własną działalność, a w dodatku dzięki renomie i doświadczeniu
szybko znalazłby klientów. Powiesz mi, że odpowiada za rzesze pracowników. A
nie mógłby ich zatrudnić u siebie? Powiesz mi, że nie chce stracić rodzinnego
biznesu, a ja Ci powiem, że biznesmeni to realiści i myślą ekonomicznie. Nie
marnują czasu na coś, co nie przyniesie efektu. Więc zadam kolejne pytanie.
Twój Sasuke musi, czy chce? Jeśli to drugie, to jest w mojej hierarchii zaraz
za Pantofelkiem.
No i Twój pomysł na historię, okazał
się kompletnie nielogiczny. Kupiłabym to, ale wtedy, gdyby Sasuke faktycznie
został przyparty do muru. Niestety, żyjesz w Mayerlandzie w przeświadczeniu, że
nie można za dużo zabrać bohaterom, bo przestaną być tacy fajni i idealni, jak
w Twojej wyobraźni.
Przyznam Ci 4 punkty za źle
wykorzystany, całkiem przyzwoity pomysł.
Pomysł na historię: 4/16 pkt
Dodatki:
Jest muzyka, są zakładki. Za
odtwarzacz i spam już Ci odjęłam, więc taki bonusik.
Dodatki 1/1 pkt
Linki:
Niepogrupowane, nikogo nie promujesz
i zostałam "pracownikiem" (ryczy i zalewa się łzami).
Linki: 3/5 pkt
Coś
o autorce:
Nie jest źle, mogłoby być lepiej,
ale dlaczego nie podałaś skąd się wziął Twój nick? Jestem ciekawa i pewna, że
inni też chcieliby się dowiedzieć. Opis jest krótki, więc odejmę punkt za
poprawność i punkt za oryginalność.
Otul przecinkami: "nieintereujące was kompletnie" i masz tu
literówkę.
Coś o autorce: 3/5 pkt
Zainteresowanie
komentującymi:
Oceniam Twoje zainteresowanie na
bardzo zaawansowane.
Zainteresowanie komentującymi: 3/3 pkt
Cholipka, kończę pisać ocenę,
wchodzę na Twojego bloga, odświeżam i oj nowy rozdział. Wybacz, ale juz go nie
ocenię. Przepraszam, jeśli byłam zbyt ostra lub poczułaś się urażona. Jednakże
ostrzegałam. Nie piszesz źle. Masz sporo technicznych niedociągnięć i brakuje
Ci spójności logicznej. Na Twoim miejscu przerzuciłabym się na fantasy. Tam nie
trzeba się aż tak bardzo pilnować, panuje pełna dowolność w kreowaniu zasad
świata przedstawionego i nie ma takiej restrykcji. Pisz dalej, bo widać
potencjał, a i chwytać czytelników potrafisz. Prowadzenie bloga to jedynie
ćwiczenie, wierz mi, że to, iż wytknęłam Ci te wszystkie błędy teraz, zaowocuje
i nie będziesz ich w przyszłości powielać. Masz talent, to niewątpliwe, teraz
go szlifuj i ucz się na własnych błędach.
Podsumowując, otrzymałaś: 52 punkty,
co daje Ci stopień Genin.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Ikula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz